[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się, że nikogo nie ma w środku. - Przesunął wargami po jej
twarzy. - Zostań, skarbie. Odwiozę cię jutro.
- Chcesz zostawić Henrietę samą? - droczyła się z nim.
- Oczywiście. Biedna Henrieta jest już martwa. A ty i ja
jesteśmy jak najbardziej żywi. Zostań.
Po chwilach nieziemskich rozkoszy chętnie zgodziłaby się
na wszystko, czego pragnął Adam. Z radości znów porwał ją
w objęcia, a po miłosnym akcie leżeli obok siebie w poczuciu
spełnienia
Kiedy kilka godzin pózniej obudziła się, przez chwilę nie
wiedziała, gdzie się znajduje. Adam! Poderwała się na wspo
mnienie tego, co się stało. Przeczesała rękami zmierzwione
włosy i ześlizgnęła się z łóżka, krzywiąc się na widok swego
odbicia w lustrze. Narzuciła pogniecioną bluzkę i przeszła
szybko korytarzem do łazienki. Pózniej wróciła do sypialni
i zobaczyła Adama siedzącego w szlafroku na łóżku, z kieli
szkiem szampana w dłoni.
- Masz bardzo seksowny strój, mój aniele - powiedział,
przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ jej z zachwytem.
- To zwykła bluzka - zaprotestowała, siadając obok niego.
- Ale wyglądasz w niej bosko. - Wręczył jej kieliszek
szampana. - Uważam, że ta okazja zasługuje na toast.
Gabriela stuknęła się z nim kieliszkiem.
- Za co wypijemy?
- Za nas.
- Za nas - powtórzyła, uśmiechając się przebiegle. - Trze
cia rano to dziwna pora na toasty, panie Dysart.
Uśmiechnął się zmysłowo.
- Ale przyjemna! - ObjÄ…Å‚ jÄ… i przyciÄ…gnÄ…Å‚ do siebie, a po
tem odchylił do tyłu głowę i wybuchnął śmiechem, słysząc,
jak burczy jej w żołądku.
- Nie mów, że jesteś głodna!
- Wiem, że nie powinno tak być - odparła ze skruchą
w głosie. - Ale zawsze kiedy jestem z tobą, ogarnia mnie wil
czy apetyt.
- To dlatego, że jesteś ze mną szczęśliwa. A to, co robi
liśmy, pobudza apetyt. Co więc zjesz, Gabrielo?
- CoÅ›, co pasuje do szampana.
- W porządku. Kładz się do łóżka, a ja zobaczę, co się da
zrobić. - Odstawił kieliszek na biurko, które służyło za szarkę
nocną, pocałował Gabrielę w policzek i wyszedł z pokoju, po
gwizdujÄ…c.
Adam jest szczęśliwy, pomyślała ze wzruszeniem. Ona też
tak się czuła. Spojrzała w lustro wiszące na ścianie i ujrzała
swoją zmienioną twarz. Niepokój znikł z jej oczu, a w jego
miejsce pojawiło się coś nowego. Czy tak wygląda zakochana
kobieta? Bo teraz już nie miała wątpliwości, że łączy ją z Ada-
mem nie tylko seks, i to taki, o jakim nigdy nie marzyła, ale
i miłość. Poprawiła pościel i kiedy Adam wrócił z talerzem
kanapek, siedziała już oparta wygodnie o poduszki.
- Mam nadzieję, że lubisz wędzonego łososia. - Podał jej
talerz, wyjął z kieszeni serwetki, rzucił szlafrok na krzesło i po
łożył się obok niej na łóżku, tak jakby robił to już setki razy.
- To najlepsze do szampana.
- Uwielbiam Å‚ososia.
Uśmiechnęła się radośnie. Wszystko jej się podobało. Ten
dom, sypialnia, wieczór, który spędzili razem, upojenie, które
dał jej Adam. Ale najważniejsze było to, że kochała Adama
Dysarta.
- O czym myślisz? - spytał, biorąc kanapkę.
- To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. I noc - wy
znała cicho.
- Naprawdę tak myślisz?
Skinęła głową, a uszczęśliwiony Adam ucałował ją w po
liczek.
Kiedy zjedli kanapki i wypili szampana, Adam postawił ta
lerz i kieliszki na tacy, zupełnie nie przejmując się swoją na
gością, a pózniej położył się do łóżka i objął Gabrielę.
- Pora spać, mój aniele - powiedział z pieszczotą w gło
sie, czule i zmysłowo zarazem.
Uśmiechnęła się.
- Jesteś zmęczony?
- To dziwne, ale nie.
- Ja też nie.
- Nie mam słuchu, więc nie zaśpiewam ci kołysanki.
Westchnęła.
- Jestem już za duża na bajki na dobranoc.
Adam zaczął rozpinać jej bluzkę.
- W takim razie pozostaje tylko jedno - szepnÄ…Å‚.
- O, tak - odpowiedziała, i Adam, tłumiąc śmiech, uniósł
rękę i zgasił światło.
ROZDZIAA JEDENASTY
Adam odwiózł Gabrielę do domu dopiero w południe.
Deszcz dawno już przestał padać i świeciło słońce. Na wysy
chającej ziemi przed domem nie było śladu stóp czy też opon
włamywaczy. Gabriela poszła na górę, żeby pogasić światła
i przebrać się. Pózniej zrobiła marynatę z czosnku i tymianku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]