[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spacer wzdłuż przepływającej w tej okolicy rzeki. Zgodziła się chętnie, licząc na
to, że krótki odpoczynek rozproszy jej smutne myśli. Musiała również myśleć o
dziecku, które wymaga większej dbałości o regularne jedzenie i świeże
powietrze.
Cóż, amnezja była niewątpliwie uciążliwą dolegliwością, ale z drugiej
strony nie można było nie zauważyć, że miała kochającego męża, który się nią
opiekował. Silnego i solidnego. Powinna uważać się za szczęśliwą kobietę. I
taka była.
Przejechali przez most i zaparkowali nad rzeką. Garrick wziął ją za rękę i
ruszyli wzdłuż brzegu. Ciepłe popołudnie zwabiło wielu spacerowiczów.
Kolorowy tłum przechadzał się tam i z powrotem. Wiele osób przysiadło na
ławkach, przyglądając się wodzie i przypatrując mewom. Ta idylliczna sceneria
sprawiła, że Samanta poczuła się szczęśliwa i spokojniejsza.
- Lubiłaś tu przychodzić, gdy byłaś zakochana - powiedział Garrick,
przyglądając się płynącej wodzie.
Spojrzała na niego. Lekka wiosenna bryza wiejąca od rzeki potargała mu
włosy i kiedy się uśmiechał, wyglądał niezwykle interesująco. Była dumna, że
spaceruje z takim mężczyzną. Wysoki, pięknie zbudowany, z wyraznie zary-
sowanymi mięśniami pod koszulką. Wiedziała, że wiele kobiet chciałoby być na
jej miejscu.
- Z tobą? - Chciała się upewnić.
- 59 -
S
R
- Najczęściej z Jenny - znalazł szybko odpowiedz na to, wbrew pozorom,
trudne pytanie. - Czy nie uważasz, że powinniśmy odpocząć. Dzisiaj jest ciepło,
dużo się nachodziłaś. Nie chciałbym, żeby spuchły ci nogi.
Rozczulała ją troska, jaką ją otaczał.
- Znam niedaleko małą, sympatyczną restauracyjkę. Zasłużyłaś na dużą
porcję sałatki owocowej.
Chętnie przystała na jego propozycję. Nieoczekiwanie jej myśli wróciły
do wydarzeń z poprzedniej nocy.
Doskonale pamiętała, co czuła, leżąc przy nim w łóżku. Powróciło
uczucie pożądania. Obezwładniało ją i powodowało, że nie mogła się na niczym
innym skupić. Tłumaczyła sobie, że ciąża i związane z nią zmiany hormonalne
były szokiem dla organizmu i stanowiły wytłumaczenie jej ciągle zmieniających
się nastrojów. Również natarczywie powracające myśli, o innych niż miłość
powodach ich małżeństwa, zrzuciła na karb ciąży.
Znalezli restaurację i weszli do środka. Duży różowy napis nad wejściem
zachęcał:  Najlepsze jedzenie w mieście". W środku było sporo gości i obsługa
pracowała na najwyższych obrotach.
Samanta zajęła stolik w ogródku, a Garrick poszedł do baru złożyć
zamówienie. Ledwie barmanka podała jego porcję, a już stojący obok niego
blondyn wyciągnął rękę i zabrał ją.
Garrick nie okazał zniecierpliwienia i zaczekał, aż barmanka poda
następną. Odszukał wzrokiem Samantę, która pomachała mu ręką.
Nagle blondyn zaczął wymyślać kobiecie za barem. Samanta siedziała
zbyt daleko, by usłyszeć, co mówi. Słyszała jedynie podniesiony głos. Mimo że
barmanka przepraszała go, nadal krzyczał. Zrezygnował z pięciu owocowych
koktajli, które specjalnie na jego życzenie przygotowała, i odszedł, komentując
fatalną, jego zdaniem, jakość obsługi.
Kobieta wyglądała, jakby miała się rozpłakać. Do lady podszedł Garrick,
uśmiechając się serdecznie. Powiedział coś do dziewczyny i po chwili na jej
- 60 -
S
R
twarzy pojawił się uśmiech. Kupił wszystkie odrzucone koktajle i dużą miskę
owocowej sałatki. Podała mu rachunek, który szybko zapłacił i odszedł.
Z wyrazu twarzy barmanki widać było, że zostawił jej sowity napiwek.
Samanta wyprężyła się dumnie. Nie tylko dla niej jej mąż jest troskliwy i
wyrozumiały, ale i dla obcych ludzi.
Zledziła go wzrokiem, kiedy szedł do niej z tacą. Dał koktajl
człowiekowi, który przechadzał się z psem, małej dziewczynce i jej matce. W
końcu z tacą, na której stały już tylko dwie wysokie szklanki z napojami i
sałatka, skierował się do stolika, przy którym siedziała.
- Dziękuję - powiedziała, gdy postawił to wszystko na stole.
- Nie ma o czym mówić. Chcę, aby dziecko było zdrowe i silne -
zażartował. Pogłaskał jej brzuch. - Nie chce mi się wierzyć, że spodziewasz się
dziecka.
- Jeżeli chodzi o mnie, to mam nadzieję, że nie będzie ważyło więcej niż
cztery kilo.
W milczeniu delektowali się chłodnym napojem i sałatką.
- Byłeś taki wspaniały... - Przerwała na chwilę jedzenie.
- Ta dziewczyna nie jest winna temu, że to miejsce nie jest przystosowane
do przyjęcia tak wielu gości. Ludzie myślą, że wszystko im się należy, i to
natychmiast.
Rozsiadł się wygodnie w wiklinowym fotelu. Z nogami wyciągniętymi do
przodu i rękami założonymi na brzuchu, przyglądał się wodzie. Wyglądał na
zadowolonego. Samanta przysunęła do niego swój fotel.
- Wielu ludzi myśli tylko o sobie. Cieszę się, że ty jesteś inny. - Wypiła
swój koktajl.
O Boże, on się zarumienił? - zauważyła ze zdumieniem. Niemożliwe.
Mojego dzielnego mężczyznę speszyły komplementy. Uśmiechnęła się do
swoich myśli. Jaki on wrażliwy. Ma w sobie niezwykłe cechy. Jest rycerski i
- 61 -
S
R
skromny. Typ, który dokonuje bohaterskich czynów, ale pózniej nie przyznaje
się do tego.
Kiedy wrócili do domu, Jenny siedziała na tarasie, a wokół leżały
porozkładane książki, notatki i skrypty. Szykowała się do ostatniego egzaminu
w tym semestrze i była bardzo przejęta. Znalazła jednak chwilę, aby pogawędzić
z bratową.
Samanta przysiadła się do niej i opowiedziała o wspomnieniu wodnej
bitwy. Pominęła w opowieści szczegóły związane z Garrickiem. Potem zeszły
na temat jej wcześniejszych relacji z mężem.
- Jestem pewna, że przez ostatnie dziesięć lat robiłam do niego maślane
oczy. I byłam nieznośna w adorowaniu go. Musiałam być w nim ślepo
zakochana... Z pewnością robiłam z siebie idiotkę - zastanawiała się głośno.
Jenny odsunęła się od stolika, przy którym pisała.
- Nigdy nie robiłaś do niego maślanych oczu. Co ci przyszło do głowy?
- To jak okazywałam mu uwielbienie?
- Na pewno nie tak, żeby się o to teraz martwić. Proponuję, abyśmy
przeszły na temat bardziej związany z terazniejszością. Jak ci się układa z
Garrickiem? Czy wy... czujecie do siebie pociąg? Czy tej nocy coś się
wydarzyło między wami?
- Bardzo do siebie tęsknimy, ale... kiedy przyszłam do niego do łóżka,
to... - Urwała zakłopotana i speszona intymnym pytaniem bratowej.
Samanta nie powiedziała nic więcej, ale Jenny odczytała odpowiedz z jej
zachowania.
- No dobrze, nie spaliście ze sobą, mimo że przyszłaś do jego łóżka. Czy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl