[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyobrażała sobie, jak będzie dalej żyć, kiedy go utraci.
Niemal zapomniała, że nigdy do niej nie należał. Spali razem, wspólnie
planowali kolejne wyprawy. Chodzili z dzieckiem do cyrku i na lody jak
prawdziwa rodzina. Zwiadomość, że nigdy jej nie stworzą, jeszcze pogłębiła jej
smutek. Przeczuwała, że po tym, czego doświadczyła w ramionach Nikosa,
nigdy nie zapragnie innego mężczyzny. Nie wątpiła natomiast, że przystojny
Grek wkrótce po powrocie do ojczyzny znajdzie dla niej następczynię. Była dla
niego tylko jedną z wielu.
Pocieszyła ją dopiero wiadomość, że zarezerwował na weekend
apartament w hotelu w Normandii. Z ulgą powitała kolejne odroczenie wyroku.
Zamieszkali kilka kilometrów od morza. Dnie spędzali na plaży, noce - w
sypialni z olbrzymim łożem, podczas gdy Ari spał w środkowym pokoju. W
96
S
R
niedzielę rano zjedli śniadanie w łóżku. Ari oglądał u siebie kreskówki w
telewizji.
- Nasze wakacje dobiegły końca - oświadczył nagle Nikos. - Pora wracać
do domu.
Wbił jej nóż w serce. Mimo że przez cały czas pobytu we Francji
przygotowywała się na to, co nieuchronne, przeszedł ją zimny dreszcz.
Cierpiała o wiele bardziej niż przewidywała. Dokładała wszelkich starań, żeby
nie okazać smutku. Mimo to spostrzegła, że Nikos jakoś dziwnie na nią patrzy.
- Chciałbym, żebyś poleciała z nami. Zamieszkaj na Sospiris.
Ann zrobiła wielkie oczy. Odebrało jej mowę.
- Nie wierzysz własnym uszom, prawda? Nic dziwnego, po wszystkich
zarzutach, które rzuciłem ci w twarz. Lecz teraz, kiedy zmieniłem o tobie
zdanie, uważam, że to świetny pomysł. Zostaniesz z Arim. Znalazłaś wspólny
język z mamą i Eupheme. Obydwie wychwalają cię pod niebiosa, bardziej niż
ja - dodał z autoironią. - A co najważniejsze, nadal będziemy razem -
przekonywał żarliwie. Na koniec pocałował ją w rękę.
Ann powinna odczuć ulgę, że nie odsyła jej jak służącej. Zamiast radości
poczuła chłód, jakby oblano ją zimną wodą.
- Nie mogę wrócić na Sospiris - odparła natychmiast, zanim zdążyła
przemyśleć propozycję.
- Co takiego?
- Mam swoje życie, zobowiązania. Trudno wymagać, żebym z dnia na
dzień porzuciła wszystko - wyjaśniła dość enigmatycznie.
Prawdziwej przyczyny odmowy nie chciała wyjawić. Wyobraziła sobie
mianowicie, jaka przyszłość ją czeka. Pozostałaby kochanką Nikosa, póki
namiętność nie wygaśnie. Potem wziąłby następną, a jej zostawiłby opiekę nad
Arim.
97
S
R
Nikos ściągnął brwi, puścił jej rękę. Nie przypominał już czułego
kochanka, lecz apodyktycznego szefa, któremu nikt nie śmie odmówić.
- Z tego wniosek, że traktowałaś pobyt na wyspie jedynie jak zabawę?
- Raczej jak... - szukała odpowiedniego słowa - ...jak przygodę.
Wspaniałą, fascynującą, ale już skończoną.
Gdy wypowiadała to zdanie, wewnętrzny głos krzyczał w jej głowie:
Nie odrzucaj propozycji, nie marnuj okazji. Chwytaj ją, łap, bo drugiej nie
dostaniesz".
Gdyby posłuchała, byłaby zgubiona. Już stała na skraju przepaści. Już
zyskał nad nią władzę. Gdyby wróciła na Sospiris, zakochałaby się na zabój
bez nadziei na wzajemność. Gdyby odszedł do innej, nie zdołałaby ukryć przed
Arim rozgoryczenia i bólu. Wrażliwe dziecko cierpiałoby razem z nią.
- Porzucisz Ariego bez żalu? - wyrwał ją z zadumy jego ponury głos.
- Muszę - wyznała ze ściśniętym sercem. - Robię to dla jego dobra.
Zresztą nie stracę z nim kontaktu. Twoja mama już zaprosiła mnie na kolejne
wakacje.
- Skoro podjęłaś decyzję, nic więcej nie zostało do powiedzenia. - Nikos
wstał raptownie.
Ann dostrzegła w jego oczach jakiś dziwny błysk, który zaraz zgasł.
Znów patrzył na nią spode łba.
- Pozostawiam ci zadanie zawiadomienia Ariego - oświadczył z
kamienną twarzą. - Mnie przypadnie w udziale wycieranie jego łez.
Ann milczała. Wewnętrzny głos nadal krzyczał, że jeszcze nie jest za
pózno. Kusiło ją, by wyrazić zgodę na wspólny wyjazd, wziąć wszystko, co
oferuje, czerpać rozkosz pełnymi garściami bez względu na koszty... póki nie
nadejdzie pora zapłaty.
98
S
R
Oczywiście gdy poinformowała siostrzeńca o rozstaniu, wybuchł
płaczem, choć pocieszała, jak umiała:
- Niebawem do ciebie przyjadę. Babcia mnie zaprosiła. A kiedy wrócisz
do domu, Tina już będzie na ciebie czekać. Chętnie posłucha twoich
wspomnień z bajkowych wakacji.
- Nie odjeżdżaj - błagał mały. - Chcę mieć was obie przy sobie!
Ann nie znalazła kolejnych słów otuchy. Gdy ściskała go na pożegnanie,
serce jej krwawiło. Najchętniej wsiadłaby razem z nimi do samolotu do Grecji,
lecz tym razem posłuchała głosu rozsądku. Przez całą drogę powtarzała sobie,
że słusznie postąpiła. Dopiero gdy wysiadła na lotnisku Heathrow,
uświadomiła sobie, że nie stoi na skraju przepaści. Już w nią wpadła.
- Stryjku Nikki, kiedy cioteczka Annie znowu przyjedzie?
- Nieprędko, lecz mam dla ciebie dobrą wiadomość. Od jutra Tina znów
codziennie będzie przyjeżdżała motorówką z Maxos, żeby się tobą opiekować
przez cały dzień. Wieczorami Maria będzie cię kłaść do łóżka, a rano pomoże
ci się ubrać.
- Ale ja tęsknię za ciocią Annie! - jęknął żałośnie Ari.
- Cóż, nie dałem rady jej zatrzymać - odparł Nikos z żalem.
Jemu też jej brakowało, w miarę upływu czasu coraz bardziej.
Wspomnienia gorących nocy powracały nawet za dnia. Kiedy trzymał ją w
ramionach, odnosił wrażenie, że oddaje mu całą siebie. A potem go opuściła,
jakby nic dla niej nie znaczył. Twierdziła, że kocha Ariego. Ale co to za
miłość, skoro nie zatrzymały jej nawet łzy dziecka?
Usiłował sobie wmówić, że Ann Turner przestała go obchodzić. Na
próżno. Nadal jej potrzebował, w swoim domu, łóżku i życiu. Willa bez niej
wydawała się opuszczona, jakby życie w niej zamarło. Krążył po pokojach bez
99
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]