[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Tyle lat, pomyślał. Wrócić, by zastać wszystko w takim stanie jak przedtem. Mieszkanie
Pärssinena. Stara kanapa. Sny nie istniaÅ‚y.
Ta sama miła dama zapytała, czy przynieść mu kawy.
 Nie, dziękuję  powiedział. Dobra obsługa. Dobry hotel.
Poczuł, że podszedł do recepcji i zaczął rozmawiać ze stojącym tam młodym
człowiekiem. Tak, zostaje tylko na jedną noc. Jeden dzień i jedną noc. Młody człowiek
wpatrywał się w ekran i stukał palcami w klawiaturę.
 Nie ma problemu, panie& Korvensuo.
 Dziękuję.
W jadalni rozbił skorupkę jajka. %7łółtko rozlało się na bułce, a on jednak wypił kawę.
Zjadł jogurt, wmieszał do niego nieco marmolady.
W końcu kelnerzy wynieśli bufet i z rozmachem ściągali obrusy ze stołów. Jakaś mała
dziewczynka; dwu- lub trzylatka przebiegła przez salę i przypatrywała mu się wielkimi,
ciekawskimi oczami. Matka wzięła ją na ręce i go przeprosiła.
 Nie ma problemu  powiedział i zaczął stroić miny. Dziewczynka uśmiechnęła się
speszona.
Wrócił do pokoju, łóżko zostało zasłane. W pobliżu, w innym pokoju, huczał odkurzacz,
a Pärssinen siedziaÅ‚ w kucki w swoim samochodzie i usuwaÅ‚ plamy, których nie mogÅ‚o tam być.
Zjechał windą do podziemnego garażu i wsiadł do auta. Szosa była zalana słońcem. Cóż
za wspaniałe lato. Jeśli utrzyma się taka pogoda. Czego nigdy nie można być pewnym. Mimo
najszczerszych chęci.
Zaparkował tak, by mieć w zasięgu wzroku szary, betonowy kloc na wzniesieniu.
Mieszkanie Pärssinena miÄ™dzy drzewami. Okno. Opuszczone żaluzje. Plac zabaw. Dzieci. Jeden
chłopiec i dwie dziewczynki. Dziewczynki zjeżdżały ze zjeżdżalni, chłopiec bujał się na
huśtawce.
Ani Å›ladu Pärssinena.
Wysiąść z samochodu, iść spokojnym krokiem, pozdrowić dzieci, zastukać w okno,
a jakiÅ› obcy czÅ‚owiek otworzy i powie:  Pärssinen? Nigdy o nim nie sÅ‚yszaÅ‚em. O co chodzi? .
Aku. Laura.
Dziewczynki zjeżdżały ze zjeżdżalni, chłopiec bujał się na huśtawce. Jak szalony. Coraz
wyżej, aż Korvensuo nabrał przekonania, że lada moment przekoziołkuje.
Lecz to było niemożliwe. Sam nauczył się tego, gdy był dzieckiem. Choćby nie wiem jak
się wysilać, na huśtawce nie można wykonać obrotu o trzysta sześćdziesiąt stopni.
Oczywiście można spaść i poważnie się potłuc. To mu się zdarzyło. Kolano krwawiło
i dopiero wiele lat pózniej pewien lekarz wysnuł przypuszczenie, że jego uszkodzona łękotka
mogła być efektem tego upadku.
Pärssinen wyszedÅ‚ na zewnÄ…trz i przeciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™. ZawoÅ‚aÅ‚ coÅ› niezrozumiaÅ‚ego do dzieci.
Korvensuo usÅ‚yszaÅ‚ tylko przytÅ‚umiony gÅ‚os. Pärssinen poczÅ‚apaÅ‚ wzdÅ‚uż drogi i zniknÄ…Å‚.
Zmierzał w kierunku supermarketu.
Poczekać, pomyÅ›laÅ‚. Poczekać na powrót Pärssinena. Zadać pytanie. Otrzymać
odpowiedz. Nie zobaczymy się więcej, powie na koniec.
Zadzwonił do Marjatty. Była z Aku na mieście. Syn wyrwał jej komórkę z ręki i zapytał,
czy ojciec jest już w drodze do domu.
GÅ‚os Aku.
Tak, pomyślał i milczał.
Potem wyjaśnił Marjattcie, że sprawa nieco się przeciągnie. O dzień, może dwa. Nie wie
dokładnie jak długo.
Marjatta zapytaÅ‚a, czy widziaÅ‚ program Hämäläinena, kobietÄ™, matkÄ™ dziewczynki, którÄ…
wówczas zamordowano, i policjanta prowadzącego wtedy śledztwo.
Nie, powiedział.
Pärssinen wróciÅ‚. W dÅ‚oni trzymaÅ‚ biaÅ‚Ä…, plastikowÄ… torbÄ™. Mleko, cukier, jajka,
śliwkówka.
Posiedzieć przez chwilÄ™ u Pärssinena. W cieniu. Obejrzeć stare filmy.
Nie, powiedział, przegapiłem. A o czym opowiadali?
Marjatta stwierdziła, że było jej żal tej kobiety.
Aku chciał iść do kina. Korvensuo życzył im dobrej zabawy i wyłączył komórkę. Przeszył
go dreszcz.
Pärssinen wszedÅ‚ do domu i już wiÄ™cej siÄ™ z niego nie wyÅ‚oniÅ‚. ChÅ‚opiec też w koÅ„cu
poszedł, prawdopodobnie na obiad. Dziewczynki odjechały rowerami. Mocno naciskały na
pedały. Jak Pia Lehtinen.
 Gotowy? , zapytaÅ‚ Pärssinen, a on odpowiedziaÅ‚:  Co masz na myÅ›li? .
Timo Korvensuo siedział w samochodzie, z dłonią na klamce, gotów, by wysiąść. Zadać
ostatnie pytanie Pärssinenowi. Pożegnać siÄ™. OtworzyÅ‚ drzwi i ponownie je zamknÄ…Å‚. OtworzyÅ‚
i znów zamknął. Kilka razy wysiadał i robił parę kroków. Potem wracał do auta, opadał na fotel
i przyglądał się pustemu krajobrazowi.
Pia Lehtinen naciskała mocno na pedały i zbliżała się do niego.
Chłopiec wrócił i bujał się na huśtawce. Jak szaleniec. Zatrzymywał się i znów nabierał
rozpędu. Zatrzymywał się i znów nabierał rozpędu&
Timo wysiadł z samochodu. Szedł, krok za krokiem. Chłopiec nie zwracał na niego uwagi
do czasu, gdy odłożył marynarkę w trawę i usiadł na drugiej huśtawce.
 Sprawdzimy, kto się wyżej rozhuśta?  zapytał Korvensuo, a chłopiec wpatrywał się
w niego.
Korvensuo katapultował się w górę. Ukłucie w żołądku. Słyszał śmiech chłopca.
Obok niego przemknęło okno Pärssinena.
 Dalej, rozbujaj mnie!  zawołał.
Chłopiec zwlekał przez chwilę. A potem rzucił się na huśtawkę. Korvensuo czuł kłucie,
rwanie i możliwość wykonania pełnego obrotu.
Pia Lehtinen jechała dalej. Wysiadł z małego, czerwonego samochodu, obejrzał się za nią
i poczuł słońce na czole.
Gdy nadszedł odpowiedni moment, puścił się.
Uderzenie wydało mu się słabe.
 Ojej  krzyknął chłopiec.
Korvensuo wziął marynarkę i brnął przez świeżo skoszony trawnik w kierunku drzew.
Krok za krokiem.
Wsiadł do samochodu i ruszył. Ból pulsował w prawej kostce i prawej łopatce.
Okno Pärssinena byÅ‚o zasÅ‚oniÄ™te żaluzjami, a chÅ‚opiec wciąż trzymaÅ‚ huÅ›tawkÄ™.
3
Kimmo Joentaa nigdy jeszcze nie widziaÅ‚ ani Sündstroma, ani Ketoli w takim stanie.
Sündstrom krzyczaÅ‚. Po każdym zdaniu rzucaÅ‚ czymÅ› o stół lub o podÅ‚ogÄ™. To chyba segregatory
lub coś w tym rodzaju, pomyślał Joentaa. Ketola milczał. Nie powiedział ani słowa.
Heinonen usilnie wpatrywaÅ‚ siÄ™ w ekran swojego komputera, Grönholm niewzruszony [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl