[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zapytał:
- Syn, którego masz z Signe? Emauel pokiwał głową.
- Zjawiła się tu niespodziewanie w ostatnią sobotę, wcisnęła mi dziecko
na ręce, zwymyślała mnie i zniknęła. Od tej pory jej nie widzieliśmy.
- Nigdy nie słyszałam nic równie okropnego - żachnęła się Anna.
Elise uznała, że pora utemperować to przerażenie.
- Na pewno wróci, gdy się uspokoi. %7ładna matka nie porzuca swego
dziecka.
Anna spojrzała na przyjaciółkę.
- Jesteś pewna? Mnie się tak nie wydaje. Elise pokiwała głową i
zacisnęła usta.
- Jestem tego pewna. Ona ma tylko jedno dziecko, a to jest bardzo słodki
i miły chłopczyk. Na pewno wkrótce za nim zatęskni.
. Torkild spojrzał na Emanuela.
- A jakie jest twoje zdanie? Ty ją znasz. Emanuel poruszył się
niespokojnie.
- Ja nie jestem niestety taki pewien jak Elise. Na razie żyjemy z dnia na
dzień. Hilda jest taka miła, że zajmuje się codziennie Sebastianem i Hugo,
ale nie ma ochoty robić tego w nieskończoność.
- Tego by tylko brakowało! - Anna była prawdziwie poruszona. -
Jakbyście nie mieli dość kłopotów. Oboje pracujecie i macie na
utrzymaniu piątkę dzieci.
- Kristian, Evert i Peder nie są już tacy mali. Zarabiają i pomagają w
domu.
Elise ucieszyła się, słysząc, jak Emanuel ich broni.
- Ale i tak jest dość pracy przy Jensine i Hugo. Elise nie wraca do domu
przed szóstą trzydzieści. Nie ma czasu na nic poza przebieraniem dzieci i
przygotowywaniem jedzenia. A przy tym Elise pisze przecież książkę.
Poczuła, że musi się wtrącić.
- Emanuel przygotowuje właśnie pudding ziemniaczany na kolację.
Codziennie odbiera Jensine i zajmuje się nią, dopóki nie wrócę do domu.
Pomyśleć, że staję w obronie Emanuela, choć zazwyczaj go krytykuję
za to, że tak mało pomaga w domu".
- Wejdzcie i usiądzcie. Wkrótce będziemy jeść kolację. Emanuel na
pewno ugotował tyle puddingu, że starczy i dla was.
Torkild miał na sobie mundur. Powiesił swoją czapkę na kołku, a potem
wziął szal od Anny, żeby powiesić go obok.
- Nie mogę zostać długo. Jak widzicie, jestem na służbie. Odstawił kulę
Anny do kąta i usiadł koło niej przy kuchennym stole.
- Co się dzieje z twoją książką? Jesteśmy tacy ciekawi.
- Została przyjęta do druku przez norweskie wydawnictwo. Goście
szeroko otworzyli oczy, oboje szczerze uradowani.
- Gratulacje! Opowiadaj!
Elise opowiedziała szybko o liście od wydawnictwa i o spotkaniu z
redaktorem.
- Pożyczyłam suknię i kapelusz od Hildy i udawałam, że jestem z
całkiem innej sfery. Był pewien podziwu, że potrafiłam się wczuć w
sytuację robotnicy - dokończyła z uśmiechem.
Torkild pokiwał głową i spoważniał.
- Myślę, że słusznie postąpiłaś. Przynajmniej na początek. Prawdę
wyjawisz, gdy będziesz już uznaną pisarką i będziesz miała wielu
czytelników, którzy cię pokochają i będą ci wdzięczni za podjęcie tych
problemów. Wówczas prawda wywrze właściwe wrażenie.
Emanuel zmarszczył czoło.
- Jesteś tego pewien? Nie sądzisz, że ludzie mogą ją wówczas potępić i
patrzeć na nią z góry? Ludzie z wyższych sfer nie będą zachwyceni tym,
że była robotnica pisze książki, wobec których oni muszą zająć jakieś
stanowisko.
- Moim zdaniem tak zareagowaliby teraz. Ale gdy będzie już sławna,
wyjawienie prawdy przyniesie inne skutki. Zwłaszcza jeśli Elise napisze
coś jeszcze. - Zwrócił się do Elise. - Czy nie zamierzasz napisać książki na
całkiem inny temat?
- Owszem. O całkiem zwyczajnej rodzinie, w której pan domu jest lepiej
urodzony niż jego żona. O kłopotach, które ich z tego powodu spotykają.
Anna się uśmiechnęła.
- Nietrudno rozszyfrować ten pomysł. Elise się roześmiała.
- Będę się starała ukazać sytuację z perspektywy obojga, nie tylko
kobiety. Redaktorowi spodobał się mój pomysł.
Torkild pokiwał głową z aprobatą.
- Imponujesz mi, Elise. Niewiele jest osób, które tyle osiągnęły,
skończywszy zaledwie szkołę powszechną. Choćby to, że dostałaś posadę
w kantorze, choć nie skończyłaś kursu maszynopisania, świadczy o twoich
zdolnościach.
- Nie dostałabym tej posady, gdyby nie związek majstra z Hildą.
Torkild pokręcił głową.
- Skromność to cnota, ale nie sądzę, by majster zatrudnił cię, gdyby nie
uważał, że doskonale poradzisz sobie z zadaniami w kantorze.
Anna spojrzała na przyjaciółkę w napięciu.
- Jak się układa między Hildą a panem Paulsenem? Powiedziałaś, że on
ją kocha. A Hilda?
- Hilda jest nadal żoną Reidara, ale nie sądzę, by żywiła wobec niego
ciepłe uczucia. Rumieni się za to i uśmiecha uroczo, gdy Paulsen ma
przyjść w odwiedziny.
Anna wzniosła oczy do nieba.
- Ten staruszek?
Rysy Torkilda się ściągnęły.
- Musisz jej przemówić do rozsądku, Elise. Ona nie może przyjmować
odwiedzin pana Paulsena, dopóki jest żoną Reidara.
- Nie miałabym serca. Hilda wiele przeszła i wreszcie jest zadowolona i
szczęśliwa. Myślę, że wyjdzie za mąż, gdy tylko dostanie rozwód.
- Co takiego? - roześmiała się Anna. - Chcesz powiedzieć, że Hilda
zostanie panią Paulsen?
- Nie mówcie tego nikomu, ale myślę, że Hilda ma na to nadzieję. A
skoro on tak często ją odwiedza, to musi mieć ciepłe uczucia wobec niej i
wobec Isaca.
- Prządka i majster? To nie może się dobrze skończyć. Elise uśmiechnęła
się do Emanuela.
- To mniej więcej tak jak prządka i dziedzic wielkiego dworu, prawda?
To byłby świetny materiał na moją kolejną powieść, nie wiem tylko, jak
namówić pana Paulsena, by opowiedział mi, jak on to przeżywa.
Emanuel się uśmiechnął, Anna roześmiała w głos, ale twarz Torkilda
[ Pobierz całość w formacie PDF ]