[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A ty? - Wielkie nieba - westchnÄ…Å‚, jakby wracaÅ‚ z dalekiej po­
- Ja? - zdziwiła się Annie. dróży. -Wy, czarownice, macie naprawdę niezwykłą moc. %7łal
pomyśleć, ile lat straciłem, umizgując się do zwykłych śmier-
- Powiadają, że pocałunek czarownicy ma straszliwą moc.
telniczek.
Może przemienić człowieka w żabę. Powiedz mi, czy resztę
życia spędzę w stawie u Sary, kumkając wieczorami?
Annie też wróciła z dalekiej podróży. Zerwała się na równe
- Co chcesz przez to powiedzieć? nogi, serce jej biło tak, jakby miało się wyrwać z piersi.
Nie odpowiedział, ale jego wzrok mówił wszystko - zdecy- Patrzyła na niego oczami jak spodki, prawą dłonią skrywając
usta, zlękniona i oniemiała.
dowany, podniecajÄ…cy i grozny.
- Annie?
- Zamierzam cię pocałować, Annie Munro, i daję słowo,
- Ja... ja...
że jeśli przemienisz mnie w żabę to... to... będziesz miała
kurzajki - zagroził, nawiązując do odwiecznego przekonania,
Rand wstał z fotela, przytrzymując kraciasty koc, którym
że dotknięcie ropuchy fatalnie wpływa na skórę. I zaraz po owinął biodra, nim jeszcze świat zamknięty w izbie nie ogarnął
tym romantycznym oświadczeniu zapieczętował jej usta swoimi obojga zmysłowym kręgiem. Kraniec koca przerzucił przez
ustami i caÅ‚y Å›wiat przestaÅ‚ istnieć. ramiÄ™ jak tartan albo feileadeh-mór, noszony w jeszcze daw­
niejszych czasach, nim pojawił się tartan, a po nim kilt. Annie
Ten, który Annie znała do tej pory, przestał istnieć, zawalił
patrzyła w niemym zdumieniu, w sercu tylko kołatała jej zrazu
się jak domek z kart i odszedł w przeszłość na zawsze.
niewyrazna, a pózniej coraz bardziej jasna myśl, że oto spełniają
Pocałunek jak zaklęcie przeniósł ją w świat pełen cudów,
się jej najskrytsze i najśmielsze marzenia.
jakby usta Randa Jenkinsa miały czarodziejską moc. Gdy
gorącymi wargami pieścił jej wargi, a niecierpliwym językiem
- WyglÄ…dasz jak... jak prawdziwy szkocki wojownik - ode­
zwała się.
wypełniał wnętrze, całe jej ciało ogarniała fala podniecenia,
a na usta cisnęły się tylko słowa pożądania.
- Tak uważasz? - Rand spojrzał po sobie z niejaką dumą. -
- Rand - szepnęła. Próbowałem to najpierw upiąć na kształt rzymskiej togi, ale
A on wnikaÅ‚ w niÄ… jeszcze gorÄ™cej, jeszcze Å‚apczywiej nie wyszÅ‚o, wiÄ™c przewiÄ…zaÅ‚em pasem jak kilt, tÄ™ waszÄ… spód­
i głębiej, głodny i spragiony jej całej. Przywarła do niego niczkę. Uznałem, że tak będzie najbezpieczniej, to znaczy... -
rozpalona i drżąca, poddając się pieszczocie, która niosła ją zaśmiał się - żebyś znów nie zemdlała! - Przesunął dłonią po
w świat czarów, gdzie władzę sprawują zmysły. szorstkiej tkaninie. - A swoją drogą nie zazdroszczę tym, co
nosili to na co dzień. Drapie strasznie. Słowo daję, skórzana
Nie znaÅ‚a go, ale instynktownie znajdowaÅ‚a drogÄ™, naÅ›la­
przepaska na biodra jest znacznie lepsza. Wiem coÅ› na ten
dując Randa we wszystkim, co czynił. Ustami śpieszyła na
temat. Miałem kiedyś przyjaciółkę pół-Indiankę, pokazała mi,
spotkanie jego ust, językiem szukała jego języka, całą sobą
169
GERALYN DAWSON
jak wygodny jest ten rodzaj okrycia, zwłaszcza w pewnych
okolicznościach.
Usta Annie ułożyły się w podkówkę. Z miejsca pojęła,
o jakich to okolicznościach mowa, i poczuła ukłucie zadrości
w sercu, a jednocześnie rozogniona wyobraznia podsunęła jej
obraz Randa Jenkinsa odzianego w skórzaną przepaskę na
biodrach i nic poza nią. Uznała, że jawiłby się równie ciekawie
6
jak w feileadeh-mór. Mając jednak wybór między Randem
czerwonoskórym, a Randem Szkotem, zdecydowała się na tego
drugiego. Ten bowiem istniał realnie, stał obok, na wyciągnięcie
ręki. Jakże go pragnęła! Jakże kusiło ją, by zlec razem z nim
na kobiercu przy kominku, sycić zmysły i serce.
Nic jednak nie powiedziała i nie uczyniła żadnego ruchu.
Przymknęła tylko oczy, przywołując w pamięci jego usta.
Na takÄ… pogodÄ™ nie ma nic lepszego jak talerz gorÄ…cej
Pocałunek otworzył przed nią nowy świat i niczego już nie
zupy - oświadczył Rand sentencjonalnie, nabierając pełną
pragnęła tak, jak być z Randem, zespolić się w jedno, być nim,
łyżkę. Przełknął ze smakiem i dmuchnął w obłok aromatycznej
a on żeby był nią. I zdała sobie sprawę, że stało się coś
pary unoszÄ…cej siÄ™ z talerza.
wielkiego, coś szczególnego i niepowtarzalnego, że go kocha.
- Nadal pada? - spytała Annie obojętnym głosem.
Wielkie nieba, Annie Munro, coś ty narobiła, dziewczyno?!
- Prószyło, gdy wyglądałem ostatnim razem.
Jak to się mogło stać tak nagle? Ledwie wczoraj zobaczyła
- To i dobrze - skwitowała, mieszając łyżką w talerzu.
go po raz pierwszy. Nigdy w życiu nie działała tak pochopnie.
Rand zmarszczyÅ‚ tylko czoÅ‚o. NiepokoiÅ‚ siÄ™ o Annie. Za­
Ale, jak to mawiała mama, kobiety z rodu Munrów z miejsca
chowywała się dziwnie od samego rana, a szczerze mówiąc
poznają bratnią duszę. Mama też zakochała się w ojcu od
od wczoraj, od kiedy ją pocałował.
pierwszego wejrzenia.
Nie powinienem był jej całować - wyrzucał sobie, wpatrując
Właśnie. Ja przynajmniej odczekałam cały jeden dzień.
się w kawałki marchewki, które przylgnęły do łyżki. Minął
A więc kochała. Niestety. Miłość bowiem niosła nowe
cały długi dzień, a nadal czuł smak jej ust. Nie zmąciła go ani
problemy. Do tej pory chciała tylko, by Rand zabrał ją ze sobą
zupa, ani nawet to okropne lekarstwo, które uwarzyła i dała
do Teksasu, teraz będzie pragnąć więcej - żeby ją poślubił.
mu do wypicia z samego rana. Było strasznie gorzkie, piekło
Właśnie! Tylko jak to zrobić, skoro sam powiedział, że na
w gardle i w żołądku żywym ogniem, lecz zdziałało cuda i nie
myśl o ślubie mróz przechodzi mu po krzyżu.
zamieniłby tego piekielnego płynu na najlepszy francuski
szampan. Azawienie z miejsca ustało, wysypka też, a od dwóch
godzin, od chwili gdy Annie zaaplikowała mu ową miksturę,
nie kichnął ani razu, nawet wtedy, gdy ta jej bestia Północka
171
GERALYN DAWSON
KOTY
wlazła mu za koszulę. Annie też powinna być zadowolona, że
była jeszcze niewinna; co do tego też nie miał najmniejszych
wymyÅ›liÅ‚a wspaniaÅ‚y lek. A jednak nie byÅ‚a. Wszystko wska­ wÄ…tpliwoÅ›ci i gotów byÅ‚by siÄ™ zaÅ‚ożyć siÄ™, choćby o flakon tej
wspaniaÅ‚ej mikstury, która zdziaÅ‚aÅ‚a cuda. DoÅ›wiadczone ko­
zywało na to, że się martwi.
biety nie rumienią się jak ta mała czarownica, nie patrzą oczami
Czym?
wielkimi jak spodki, a nade wszystko nie mdlejÄ… na widok
Czyżby też myślała o tym, co stało się wczoraj, tak jak on?
męskich okazałości.
Znił o niej przez całą noc i był to cudowny sen. Gorący,
I nie całują tak jak Annie Munro.
namiÄ™tny, rozpalajÄ…cy wyobrazniÄ™ i zmysÅ‚y do biaÅ‚oÅ›ci. I nicze­
Niech to diabli!
go nie pragnął tak, jak tego, by przygarnąć ją do siebie. Wiedział,
że mógłby to zrobić, skorzystać z okazji, ale nie miał sumienia. Jakiż to był pocałunek! Zwieży jak poranek, słodki jak miód,
a zarazem dojrzały jak pełnia lata i obiecujący jak wschodzący
A z brzaskiem, gdy się ocknął, zobaczył, że Annie pakuje
księżyc. Niewinny i uwodzicielski zarazem. Ale on - Rand
swoje rzeczy. Ona naprawdÄ™ szykowaÅ‚a siÄ™ do wyjazdu i na­
Jenkins - wiedział jedno, że nie należy do tych, co żerują na
prawdę uważała, że on ją ze sobą zabierze. Czyżby rzeczywiście
niewinności. Owszem, chętnie sięgnąłby po miód, gdyby nie
uwierzyła, że zdołała go omamić tym bzdurnym zaklęciem, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl