[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dzieciństwie, podczas gdy Max mówił o swoim bracie.
Byli z Rye'em bardzo blisko. Czasami mówił o nim, jakby Rye był jego drugą połową.
Nigdy nie była z nikim tak blisko jak Max ze swoim bratem. Była jedynaczką, a teraz jej cała
rodzina odeszła. Wiedziała, że rodzice Maxa nie żyją, a siostra jest w college'u, ale przynajmniej
miał brata.
"Cześć." Jen przesunęła się na ławeczce kiedy przyszła Rachel. "Tak bardzo się cieszę, że
zrobiłaś sobie przerwę. Muszę już iść, a nie chciałam zostawiać Callie na lodzie."
Wychodziła? Rachel spojrzała na kobietę siedzącą naprzeciwko niej. Była piękną kobietą,
zapewne w tym samym wieku co Rachel. Callie Sheppard. Skonfrontowała jej imię z twarzą.
Widziała ją parę razy, a jej imię słyszała wręcz codziennie. Callie stanowiła ramię, na którym
wszyscy w Bliss się wypłakiwali. Była też sekretarką Rye'a.
Callie odwróciła swoje ogromne brązowe oczy. Było w niej coś rozbrajająco niewinnego.
"Nie lubię jeść sama. Obawiam się, że spózniłam się na lunch z Jen. Nie masz nic przeciwko?"
Jen oddaliła się, jej kucyk podskakiwał wesoło. Czy miała coś przeciwko? Cholera, tak,
miała. Ostatnią rzeczą jakiej chciała było rozmawianie z kim, kto był tak blisko Rye'a Harpera.
Gdziekolwiek się odwróciła, zdawało się, że Rye Harper był tam, czekając jak zakazany kawałek
owocu. Wciąż mogła poczuć jego dłonie otaczające jej, nawet po nocy spędzonej w łóżku jego
brata. Boże, jaką kobietą była?11
"Albo nie." Powiedziała Callie ze smutnym uśmiechem na ustach. "W porządku. Przeżyję
jeden posiłek samotnie."
Rachel wsunęła się do bosku. Nie chciała być niegrzeczna. Mogła przeżyć pół godziny
przerwy. "Niekoniecznie. Z chęcią ci potowarzyszę."
Stella w tym momencie pojawiła się z lunchem Rachel. Okazała się nią kanapka z indykiem
z talerzem zupy minestrone12 i szklanką mrożonej herbaty. Powitała Callie pocałunkiem w policzek
i zostawiła je same. Rachel podniosła łyżkę. "Kto by chciał jeść samotnie? Cieszę się z
towarzystwa."
Callie oparła się o siedzenie i przez chwilę wyglądała na pogrążoną w myślach. "A czy
zmieniłabyś zdanie gdybyś dowiedziała się, że jestem tu błagać w sprawie Rye'a?"
Ayżka brzęknęła o stolik i Rachel wzięła spory łyk herbaty. Szybko się opanowała. "W
sprawie Rye'a? Nie wiem o czym mówisz. Spotykam się z Maxem."
"Tak i to jest problem." Odparła Callie.
Z pewnością był. Rachel zmusiła się do podniesienia łyżki. Mogła o tym pogadać albo wstać
i powiedzieć Callie, że to nie jest jej sprawa. Wiedziała, że powinna wybrać to drugie, ale była tak
zainteresowana porozmawianiem o Maxie i Rye'u i o tym w jaki sposób przeprowadzali swoje
11 Bo to zła kobieta była...
12 Zupa na bazie głównie cukinii, marchwi, szpinaku, zielonego groszku i fasolki szparagowej
romanse, że została. "To nie jest jakiś wielki płomienny romasn. Max i ja po prostu dobrze się
bawimy." Musiała tak to utrzymać.
Callie prychnęła. "Max się nie bawi. Myśli o tobie poważnie, Rachel. Jeśli ty nie, to lepiej
przerwij to teraz." Jej głowa przechyliła się odrobinę na bok. "Ale uważam, że albo oszukujesz
mnie albo siebie. Jesteś zakochana w Maxie."
"Po paru tygodniach znajomości? Ciężko mi w to uwierzyć." Rachel utrzymywała
nonszalancki ton.
Na twarzy Callie ukazał się smutny uśmiech. "Nie wierzysz w miłość od pierwszego
wejrzenia?"
Callie wierzyła. Rachel widziała to wyraznie. Odrobinę zmiękła. Z wszystkiego co wiedziała
o tej kobiecie zrozumiała, że najprawdopodobniej była samotna. Bliss było niewielkim
miasteczkiem. Nie było tu za wiele możliwości. Z opowieści jakie usłyszała Rachel, Callie była
jedyną dziewczyną w jej wieku. Dorastała z blizniakami Harper i Stefem jako jedynymi
kompanami. Byli razem jako dzieci, a potem nastolatki. Mając tylko kilku odpowiednich facetów w
jej wieku, z pewnością zakochała się w jednym z przyjaciół. Jakoś nie widziała Callie z artystą,
więc zostali Max i Rye. Serce Rachel zabolało odrobinę. Callie nie robiła tego całego 'trzymaj się z
dala od moich facetów'. Ona strzegła mężczyzn, których kochała.
"Nie chcę nikogo zranić." Rachel patrzyła jak kobieta odwraca wzrok.
"Wiem. Po prostu uważam, że ich nie rozumiesz." Callie wzięła spory łyk kawy. Sałatka
stała przed nią nietknięta. "Wiem, że to wydaje się dziwne, ale dwóch facetów to nie taka zła
perspektywa."
Teraz to Rachel się nachyliła. "Spotykałaś się z nimi?"
Callie rozszerzyła oczy. "Na Boga, nie. Nie mówiłam o nich. Zrozum, dorastałam z nimi.
Przyznam, że kiedy byłam dzieciakiem, durzyłam się w nich, ale to już dawno minęło. Kocham ich,
ale nie jestem w nich zakochana. Teraz są jak moi okropni bracia. Moje pytanie brzmi, czy Rye
chociaż trochę cię pociąga?"
Czy Rye ją pociągał? Tak, ale nie powinien. Pomyślała o tym jak się czuła siedząc obok
niego w ciężarówce noc wcześniej. Przyciągała ją jego osobowość. Tak bardzo chciała przesunąć
się i usiąść obok niego, ich biodra ocierające się o ciebie, kiedy Bronco13 podskakiwał na drodze.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]