[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zwłaszcza wujowi.
- Czy wuj jeszcze żyje?
- Nie, zmarł półtora roku przed ciocią Fran. - Zerknął na zegarek. - Musimy się
pospieszyć. Tę cześć pałacu obejrzymy jutro, razem z galerią.
Poprowadził ją teraz korytarzem, z którego kolejne schody wiodły do
przestronnego, wyłożonego drewnem holu. Minęli go i Stephen otworzył wielkie rzez-
bione drzwi.
- Rodzinne zacisze jest teraz tutaj. Jak widzisz, wszystko urządzono tak, żeby
33
S
R
można wjechać wózkiem inwalidzkim na dziedziniec i do ogrodu.
W tej części znajdowały się dwie połączone ze sobą sypialnie, gabinet, jadalnia,
pokój dzienny i salon z oknami aż do podłogi. Salon był szczególnie obszernym i
przyjemnym pomieszczeniem. Miał idealne proporcje. Stały tu piękne meble obite
skórą, które wyglądały na bardzo wygodne. Na podłodze leżał dywan ze wzorem w
róże, a przed kominkiem - owcza skóra. Przy ścianach stały szafy z książkami.
Rodzinne fotografie i kwiaty w wazonach sprawiały, że pokój wydawał się przyjazny i
pełen życia.
Stephen zauważył, że Sophia patrzy na kominek.
- Oczywiście mamy centralne ogrzewanie, ale jeśli o mnie chodzi, to zimą ogień
w kominku zawsze musi się palić.
- Nie mogę uwierzyć, że w Wenecji bywa zimno.
- Kiedy nadchodzą mgły, jest czasem przenikliwie zimno i bardzo wilgotno. A
teraz chodz, pokażę ci twój pokój.
Poprowadził ją do kolejnego przestronnego pomieszczenia, z grubym wełnianym
dywanem i dużym biurkiem. Tutaj też znajdował się kominek, a przez oszklone drzwi
widać było dziedziniec. Obok - w sypialni - stało łóżko z ciemnoniebieskim
baldachimem wspartym na czterech słupkach. W jednym rogu stała złoto-czarna
skrzynia pokryta laką, a w drugim - orientalny parawan.
Sophia zauważyła, że jej walizka już tu jest.
- Na pewno chcesz się odświeżyć i przebrać przed wyjściem. Czy wystarczy
kwadrans?
- Tak, to mnóstwo czasu.
Gdy tylko wyszedł, pospieszyła pod prysznic.
W biegu zauważyła, że łazienkę wyłożono kafelkami w kolorze brzoskwini.
Sophia była bardzo podekscytowana. Ale miała szczęście! Zamiast
bezosobowego pokoju hotelowego trafił jej się ten przepiękny stylowy pokój w
palazzo. I do tego obok pokoju Stephena!
Szybko wytarła się i rozczesała długie włosy. Postanowiła ich nie spinać.
Włożyła srebrnooliwkową sukienkę i zrobiła delikatny makijaż. Wyjęła szkatułkę z
biżuterią, a z niej parę kolczyków-perełek. Dostała je w prezencie od ojca z okazji
dwudziestych pierwszych urodzin. Zakładała je właśnie, gdy usłyszała pukanie.
Włożyła szkatułkę z powrotem do walizki, chwyciła torebkę i ruszyła do drzwi.
Gdy go zobaczyła, zaschło jej w ustach.
Był ogolony i miał jeszcze wilgotne włosy, które lekko się kręciły. W eleganckiej
34
S
R
marynarce i czarnym krawacie wyglądał szalenie atrakcyjnie.
- Czy jesteś gotowa?
Tylko kiwnęła głową.
Zmierzył ją wzrokiem od stóp do głów i uśmiechnął się.
- Cudownie wyglądasz. Podoba mi się, kiedy masz rozpuszczone włosy...
Gdy mówił, ujął palcami pasmo jej ciemnych jedwabistych włosów i owinął
sobie wokół palca. Sophia zaczerwieniła się, Stephen puścił kosmyk.
- Zamówić taksówkę wodną czy wolisz się przejść? - zapytał.
- Wolę spacer.
Jego uśmiech potwierdził dobry wybór.
- W takim razie chodzmy.
Poprowadził ją przez salon i otworzył wysokie oszklone drzwi na dziedziniec.
Wieczór był uroczy, spokojny i ciepły. Cienki sierp księżyca wisiał we
wschodniej części nieba. W zachodniej - róż mieszał się ze złotem i ultramaryną.
Powietrze było miękkie i balsamiczne.
Na środku dziedzińca znajdowała się stara kamienna studnia przykryta metalową
konstrukcją. W altanie, którą tworzyły pnącza winorośli i kwitnących kwiatów, stały
stół, kilka krzeseł i leżanki. Na pewno bardzo tu przyjemnie, gdy na dworze upał,
pomyślała Sophia.
Dalej, za wysokim murem, znajdował się ogród. Zielony, ocieniony drzewami,
pełen kwitnących roślin. Omszałe ścieżki prowadziły do dyskretnych altan i ukrytych
pluskających fontann.
Gdy tak spacerowali pod drzewami z baldachimem zielonych liści, Stephen wziął
dłoń Sophii i położył na swoim ramieniu.
Jej serce znowu przyspieszyło. Nagle zauważyła coś interesującego. Po lewej
stronie z gąszczu połyskujących liści wznosiły się dwie potrzaskane marmurowe
kolumny owinięte bluszczem. Zatrzymała się, żeby je obejrzeć.
- Ca' Fortuna został wybudowany na miejscu pałacu z czasów Bizancjum. Te
kolumny były częścią oryginalnego portalu.
- Coś niesamowitego! - wykrzyknęła.
- Jeśli chcesz, pewnego dnia pokażę ci pozostałości mozaiki podłogowej, która
zachowała się we wschodnim skrzydle.
- O, tak, proszę! Gdybym nie studiowała sztuki, na pewno wybrałabym
archeologię. - Sophia była rozpromieniona.
Stephen uśmiechnął się, widząc jej entuzjazm.
35
S
R
- W takim razie mamy wiele wspólnego. Gdybym miał wolny wybór,
studiowałbym historię, nauki humanistyczne i archeologię. Niestety, musiałem przejąć
i poprowadzić rodzinne imperium, które stworzyli dziadek i ojciec, więc wybrałem
psychologię, statystykę i ekonomię...
Do tej chwili Sophia była pewna, że Stephen musi być wielkim szczęściarzem.
Jednak teraz po raz pierwszy uświadomiła sobie, że takie bogate dziedzictwo
zobowiązuje i nakłada różne ciężary i ograniczenia.
Tak jakby słyszał jej myśli, dodał:
- W każdym razie jestem jednym z najszczęśliwszych ludzi na świecie.
Powinienem być wdzięczny losowi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl