[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pojętną uczennicą.
Nieoczekiwanie odwrócił się, wskoczył do samochodu i zanim zdążyła
pozbierać myśli, włączył silnik.
Wsiadła niezgrabnie do środka i bez słowa ruszyli. Po jakimś czasie odezwał
się wypranym z emocji głosem:
Jeśli pojedziemy na zachód, trafimy na obwodnicę biegnącą wokół całego
parku. Ona zaprowadzi nas do domku myśliwskiego.
Frankie nie mieściło się w głowie, że komuś może się tak szybko zmienić
nastrój. Kiedy nie odpowiadała, nachmurzył się.
Jest jeszcze jedna rzecz, której nie znoszę dąsów.
Wcale się nie dąsam. Rozmyślam.
O czym?
A jak ci się wydaje?
Przez kilka minut w milczeniu prowadził samochód.
W porządku odezwał się nieoczekiwanie. Przepraszam. Nie chciałem, by
to tak wyszło, ale sama się o to prosiłaś.
Rozważała przez chwilę jego słowa. Nie brzmiały wcale jak przeprosiny, ale i
tak była zaskoczona, że w ogóle coś powiedział.
Mnie też jest przykro. Zachowałam się jak smarkula.
Obrzucił przeciągłym spojrzeniem jej twarz.
Wcale nie odparł szorstko. Wcale nie jak smarkula. W tym całe
nieszczęście. Zamilkł i skupił uwagę na kierownicy. Coś mi się wydaje, że
dziewczątko od zakonnic zgubiliśmy gdzieś po drodze.
Po wielu godzinach uciążliwej jazdy po bezdrożach i w upale dotarli wreszcie
do domku myśliwskiego. Tam Frankie natychmiast zanurzyła się w przepastnej
wannie. Gorąca woda odgoniła zmęczenie i dziewczyna wróciła myślami do
burzliwych wydarzeń ostatnich dwóch dni.
Zmarszczyła brwi. Choć była przekonana, że Cal jej pragnie, przez ostatnie
dwa dni narosło między nimi coś całkiem nowego. Oplotła ich pajęczyna, na której
każdy ruch wymagał wielkiej rozwagi i ostrożności.
A jednak cały czas mężczyzna zdecydowanie trzymał ją na dystans. Twierdził,
że Frankie jest zbyt młoda i brak jej doświadczenia, ale dziewczyna czuła, że
istnieje inna jeszcze, dużo głębsza przyczyna takiego zachowania się Cala, której
nie mogła pojąć. A może powód był bardzo prosty inna kobieta. Mężczyzna
pokroju Cala nie potrafił dłużej obywać się bez kobiet i choć Frankie zakładała, że
utrzymuje wyłącznie przelotne związki, to tak naprawdę nic o jego życiu
prywatnym nie wiedziała.
Przyszedł jej do głowy pomysł, żeby rozwikłać tę zagadkę przy kolacji. Aadnie
się uczesze, nałoży sukienkę, która zapomniana spoczywała na samym dnie
koszyka, i wykorzystując nastrój chwili tak pokieruje rozmową... zamrugała
powiekami, by odgonić znużenie. Była półprzytomna ze zmęczenia. Wyszła z
wody i powlokła się do łóżka.
Obudziła się dopiero o dziewiątej wieczorem. Wydostając się z otchłani snu
dumała nad tym, czemu Cal nie zbudził jej na kolację. Następnie dostrzegła pod
drzwiami kartkę zapisaną tak dobrze jej znanym, zamaszystym pismem Fentona:
Frankie, nie pozwolę im odejść bezkarnie. Muszę zrobić te zdjęcia. Zabieram
samochód, ale za kilka dni wrócę. Zamawiaj wszystko na mój rachunek. Cal.
Przeczytała notatkę dwukrotnie. W pierwszej chwili ogarnęło ją straszne
rozczarowanie, a następnie pojawił się mdlący strach, że Calowi może przytrafić
się coś złego. Ciągle miała w pamięci tamtych rozwrzeszczanych, wymachujących
groznie karabinami mężczyzn. Jeśli schwycą Cala podczas robienia zdjęć, bez
wahania pociągną za cyngle. Zamknęła oczy, serce podeszło jej do gardła, a w
głowie miała zamęt.
Jeszcze rano była przekonana, że kocha Fentona teraz jednak zrozumiała, że
sytuacja jest o wiele bardziej dramatyczna. Jej uczucie do tego mężczyzny
zawierało w sobie coś dużo, dużo większego niż sama miłość. W Calu spotkała
partnera, jedynego mężczyznę, z którym mogła dzielić życie. Nie wiedziała, skąd
bierze się to przekonanie, ale była tego pewna podpowiadał jej to jakiś
pierwotny, kobiecy instynkt. Darzyła Cala miłością tak wielką, że aż bolesną.
Zwiadomość tego legła jej na sercu ogromnym ciężarem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]