[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wzdychając, usiadła na mojej sofie w stylu Louis Quinze, jedynym przyzwoitym meblu, jaki
posiadam. Kopnięciem
zrzuciła z nóg czerwone buty, potem podciągnęła nogi pod siebie.
- Chcesz się napić? - spytałem.
- Proszę - odrzekła. - Szklankę wina - dodała ze zmęczonym uśmiechem. Wypełniłem szklankę i
podałem jej.
- Jak ci było dzisiaj? - zapytała.
- Niezle. Jaki ja byłem?
- Niezły - powiedziała tym razem z innym uśmiechem, bardziej ironicznym.
- W porządku.
Nalałem wina do szklanki dla siebie i usiadłem naprzeciw Madeleine, a raczej Estelle. Madeleine to
imię, którego moja żona używa, kiedy gra kobietę upadłą. Zdążyliśmy zabawić się w grę w klienta i
prostytutkę już pięć czy sześć razy.
- Nie musimy już tego robić - mówiła Estelle. - Czuję, że dosyć zabawy.
- Jaka szkoda! To było naprawdę całkiem podniecające... Kiedy zaczynasz pracę nad książką?
- Myślę, że jutro - odpowiedziała. - Materiału mam więcej niż potrzeba.
Teraz muszę wyjaśnić, że moja żona jest powieściopisarką, odnoszącą w tej dziedzinie pewne
sukcesy, a jej ostatni pomysł to opowieść o szanowanej, zamężnej kobiecie, która prowadzi podwójne
życie. Ta druga strona jej życia, to sprzedawanie się klientom.
Historie podobne tym, jakie opisałem powyżej, wymyśliła Estelle. Potrzebne jej były doświadczenia
prostytutki.
Teraz przeciągnęła się z gracją, ziewnęła i uśmiechnęła się do mnie leciutko.
- Nie miałam dziś orgazmu, wiesz?
- Prostytutki nie powinny mieć - odpowiedziałem. - Przynajmniej nie z klientami.
Estelle zeszła z sofy i podeszła do mnie. Energicznym ruchem rozdzieliła moje uda, wyciągnęła
mojego sflaczałego ptaszka spod piżamy i zaczęła go ssać. Manewrowała przy tym językiem z dużą
wprawą.
W przeciągu bardzo krótkiego czasu mój członek zrobił się dostatecznie sztywny.
Ona cofnęła usta, spojrzała na mnie do góry i rzekła:
- Tak naprawdę, to nie jestem prostytutką, a ty moim klientem. Chodz, chcę żebyś zrobił coś ze mną!
Estelle wstała i ruszyła w kierunku naszej sypialni. Jej kształtne pośladki kusząco kołysały się pod
obcisłą sukienką. Kiedy doszła do drzwi, odwróciła się i spojrzała z uwodzicielskim uśmieszkiem.
- Idziesz? - spytała.
- Nie teraz, ale myślę, że zaraz to zrobię! - powiedziałem i podążyłem za nią do naszego gniazdka
miłości.
HISTORIA NIESAMOWITA
Pewnie będziecie się zastanawiać, co robiłem o pierwszej w nocy na ulicy. Cóż, nie zdarzyłoby się to,
gdyby Francine nie była taka uparta.
Przez cały wieczór miałem chęć na małą bibkę w łóżku, więc kiedy około wpół do jedenastej
poszliśmy spać, zacząłem zabierać się do żony. Dotykałem jej tyłka i piersi, ale ona nie reagowała nic
a nic! W żaden sposób!
Zdołałem wprawdzie podciągnąć jej koszulę nocną do góry, ale uda Francine były nadal mocno
ściśnięte. Doświadczenie nauczyło mnie, że w takich sytuacjach nie warto próbować dalej, ale co tu
robić, gdy się jest tak napalonym, że aż boli. Może gdybym był cierpliwy, trochę delikatniejszy,
obciągnęłaby mi (jest naprawdę w tym dobra). Rzeczy jednak potoczyły się inaczej. Po pierwszej
próbie powiedziałem jej coś wstrętnego i złośliwego, wreszcie odwróciłem się do Francine plecami.
Lecz spróbuj zasnąć, kiedy jesteś zły i przy tym rozpalony, a twoja małżonka leży jak kłoda i od czasu
do czasu wydaje stłumiony odgłos szlochania.
Przy drugiej próbie wziąłem się na sposób. Zbliżyłem się do niej powolutku i delikatnie, lecz na to
było już za pózno. Francine odepchnęła moje ręce.
- Zostaw mnie! - syknęła - śpij! Jedyne o czym myślisz, to pieprzenie!
I tak się wszystko zaczęło. Zapaliłem lampkę obok, wstałem z łóżka i włożyłem na siebie ubranie.
- Gdzie idziesz? - powiedziała Francine zapłakana.
- Wychodzę! - warknąłem.
Opuściłem pokój, zatrzaskując za sobą drzwi, zbiegłem po schodach na dół. Wyszedłem drzwiami
frontowymi, które głośno zatrzasnąłem.
W taki oto sposób znalazłem się na ulicy o pierwszej w nocy. %7łyjemy w cichej, peryferyjnej dzielnicy,
stąd nic dziwnego, że wokół nie było żywej duszy z wyjątkiem samotnego kocura, poszukującego
towarzyszki do spółkowania.
Księżyc w pełni wisiał na niebie i wszystko było prawie tak widoczne jak w świetle dziennym. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl