[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wypoczynkowych obitych kremową skórą i telewizor z płaskim gigantycznym ekranem.
W rogu znajdował się kominek. Za oknami widać było wielki basen.
- Czy ty to wybudowałeś? - zapytała Rosie.
- Kosztowało mnie to niezliczoną liczbę pęcherzy na rękach, złamany palec i
przemieszczone ramię. To była znakomita lekcja dla faceta, który sam miał pewnego
dnia zatrudniać robotników. Odczuwam prawdziwą empatię, kiedy się na coś żalą, ale
wymagam, żeby uczciwie pracowali. Proszę, wejdz.
Ruszyła schodami w dół i mijając salon, podeszła do okien, podziwiając rozciąga-
jący się na rzekę widok. Na powierzchni wody unosiły się jachty. W dali widać było
most rozpostarty nad połyskującą rzeką i miasto błyszczące w ostatnim tchnieniu zacho-
dzącego słońca, a w dali wschodził księżyc niczym srebrna dolarówka.
To miejsce nie było po prostu budynkiem, to był prawdziwy dom, z osobowością,
ciepłem, luksusowymi detalami. Dziwne uczucie dla dziewczyny, która czerpie zadowo-
lenie z faktu, że jej miejsce do spania jest jedynie miejscem do spania, bez historii,
wspomnień, do których czułaby przywiązanie i lękała się utracić.
Adele miała rację: Cameron może robić wrażenie samotnika, ale ma silne korzenie,
oparcie w rodzinie.
- Czy śpisz na kanapie? - zapytała.
- Mam sypialnię i gabinet na piętrze.
- To bardzo piękny dom.
- Dziękuję - zagrzmiał jego głos w wielkim pokoju.
Różnił się bardziej od facetów, z którymi się spotykała, niż to wyznała Adele. Ani
ciało sportowca, ani poezja profesora nie wprowadzały jej w stan ciągłej ekscytacji, nig-
dy wcześniej nie przywiązywała takiej wagi do szczegółów, dotyku, naturalnego piękna.
W jej samotnym życiu nie było na takie sprawy miejsca.
R
L
T
Uznała, że musi zmienić temat, jeżeli chce odzyskać równowagę. Zwróciła się do
Camerona z uśmiechem:
- Gdzie jest ten teleskop, który podobno masz w domu, nadal w pudle? A może go
wymyśliłeś? Drobne kłamstwo, żeby zrobić wrażenie?
- Nie, jest rozpakowany. Ale prawdę mówiąc, zawsze bardziej pełnił rolę dekora-
cyjną.
- Kosztowny zbieracz kurzu. Skrzywił się.
- Pierwszego wieczoru, kiedy się tu wprowadziłem, patrzyłem przez tę rzecz. Ale
drzewa stały do góry nogami, więc zamiast tego obejrzałem w telewizji mecz krykieta.
- Czy kiedyś słyszałeś o instrukcji obsługi? Spojrzał na nią uważnie. Rosie przy-
glądała się szafkom, unikając jego gorącego wzroku.
- Niektóre lunety tak działają. Musisz pamiętać, że w przestrzeni kosmicznej nic
nie jest do góry nogami ani prosto. Twoim problemem jest głęboko zakorzenione prze-
konanie, że świat kręci się wokół ciebie.
- Coś mi się zdaje, że jeśli będziemy się dłużej spotykać, wybijesz mi to z głowy.
Poczuła ciężar w piersiach. Ile to jest dłużej"? Kiedy, na litość boską, przestanie
być tak spięta?
Zaczęła wyginać palce u ręki, aż usłyszała ich trzask.
- To gdzie ta luneta? Udzielę ci szybkiej lekcji.
- Jest w mojej sypialni.
- Jasne. To najlepsze miejsce, skąd można podglądać, co się dzieje u sąsiadów.
- Możesz sprawdzić.
- Wierzę ci na słowo.
Usiłowała rozluznić mięśnie i nie wiedziała, gdzie zwrócić spojrzenie. Miała nerwy
napięte jak postronki. Cameron stał przy schodach, gładko ogolony, przystojny, emanu-
jący spokojem i naturalnością, cały Kelly.
W owej chwili Rosie pojęła, że się oszukuje. Ugryzła zbyt duży kawałek, którego
nie mogła przeżuć. Cameron czuł się znakomicie w życiu, które prowadził i do którego
przywykł. Ona zaś przez połowę swojego życia walczyła, by poczuć się choć trochę le-
piej we własnej skórze, i wiele jeszcze musiała w tym względzie uczynić.
R
L
T
Gdyby doszło między nimi do konfliktu, to jeżeli ufać genetyce, on wyszedłby z
niego bez szwanku, ona zaś poniosłaby klęskę.
Podskoczyła na dzwięk kluczy, które wrzucił do drewnianego naczynia na stoliku
przy schodach. Głośno wypuściła powietrze i spojrzała na bałagan na stoliku zastawio-
nym głupstwami takimi jak torba na aparat fotograficzny, czapka, puste koperty po li-
stach i kubek po kawie. Rupiecie prawdziwego życia. I przypomnienie, że Cameron jest
rzeczywisty, jest być może jedynym autentycznym mężczyzną, jakiego dotąd spotkała.
Poczuła fale ciepła, które pozwoliły się jej rozluznić. Cameron był w kuchni, odwrócony
do niej tyłem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]