[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Słucham? Naprawdę tak powiedział?
- Co do słowa. Zresztą nie ukrywam, że uważam cię za bardzo intrygującą
dziewczynę.
- No coś ty. Nie ma we mnie nic intrygującego. Jestem tak zwyczajna i
pospolita, że dentysta nigdy nie pamięta mojej twarzy, kiedy przychodzę do
niego na przegląd.
- W takim razie na pewno jest starym sklerotykiem.
- Cóż, zbliża się już do emerytury.
- Trudno to wyjaśnić - podjął wątek Jase. - Masz w sobie ogromną wolę
walki. Doskonale radzisz sobie w trudnych sytuacjach. Nie tracisz głowy pod
wpływem stresu. Uciekłaś tym zbirom, pozostawiając ich sporo w tyle. -Błysnął
zębami. - Poza tym, jesteś bardzo atrakcyjna.
Zaniemówiła, z wrażenia otwierając usta. Zresztą, co można
odpowiedzieć na taki komplement?
- Podoba mi się na przykład, jak światło świecy odbija się w twoich
oczach - kontynuował z zapałem Jase. - Wyglądają wtedy jak dwa bursztyny.
Nie mogę wprost oderwać wzroku od twoich ust. Są takie zmysłowe.
Leslie była tak speszona, że pragnęła zapaść się pod ziemię. Czując, że
czerwieni się po czubek nosa, zdusiła impuls, by nie zakryć twarzy rękoma.
- Próbujesz mnie uwieść? - wykrztusiła nieco mniej surowym tonem, niż
zamierzała.
Jase przykrył jej dłoń swoją.
- Sam nie wiem - mruknął pod nosem. - A udaje mi się?
- Widzę, że dobrze się bawisz moim kosztem. Nie jestem dobra w tej
grze.
Zmarszczył brwi.
-Nie prowadzę z tobą żadnej gry, wierz mi, Leslie. Chyba, że masz na
myśli odwieczną grę między kobietą a mężczyzną. Tu chodzi o wzajemne
przyciąganie. Tak to już urządziła natura.
- Nie interesuje mnie przelotny romans - odparła, uwalniając dłoń.
- Czego w takim razie oczekujesz od związku? Sięgnęła pamięcią do
czasów dzieciństwa.
- Chciałabym znalezć kogoś, kto mnie pokocha i kogo ja będę kochać.
Wiem, że moja mama idealizowała związek z ojcem. Kiedy zginął, byli
małżeństwem zaledwie od dwóch lat. Dorastałam, słuchając opowieści o ich
niezwykłym uczuciu. Pózniej matka pozwoliła mi przeczytać listy, które do
siebie pisali. Chciała, żebym lepiej poznała ojca. Dowiedziała się, jakim był
człowiekiem. Wiem, że moje wyobrażenie o relacjach damsko-męskich jest
bardzo naiwne, ale skoro zapytałeś...
- Szczerze mówiąc, jestem pod wrażeniem. Podziwiam ludzi, którzy
wiedzą, czego chcą od życia. Nawet jeśli twoja mama idealizowała swój
związek, wiem, że tak silne uczucia się zdarzają. Sam w dzieciństwie miałem
okazję się o tym przekonać.
- Masz na myśli swoich rodziców?
- Tak. To prawdziwie szczęście wychowywać się w atmosferze
wzajemnej miłości i szacunku. Nie wszystkim dzieciom jest to dane. Dopóki nie
wyjechałem z domu, wydawało mi się, że każde małżeństwo jest tak udane i
szczęśliwe, jak małżeństwo moich rodziców. W pełni się z tobą zgadzam.
Najważniejsza rzecz w życiu to kochać i być kochanym. - Spojrzał na zegarek.
- Idziemy?
Chwilowo niezdolna wydobyć z siebie głosu, Leslie kiwnęła tylko głową.
- Jeśli mamy wyruszyć o świcie, musimy się porządnie wyspać.
W hotelu powtórzyli rutynę poprzedniego dnia. Wychodząc z łazienki,
Jason ciężko podpierał się laską. Swobodne poruszanie sprawiało mu coraz
większe kłopoty.
- Ależ ty jesteś uparty  zdenerwowała się Leslie, potrząsając z
niesmakiem głową. Odrzuciwszy kołdrę, wstała i podeszła do jego łóżka.
- Nic mi nie będzie. To tylko skurcze.
- Połóż się. Zrobię ci masaż - zarządziła zdecydowanie. - Może się trochę
odprężysz.
Jason skrzywił się niechętnie.
- Wiesz, ja tylko żartowałem z tym masażem. Zresztą marne szanse,
żebym się odprężył, czując na sobie twoje ręce. To praktycznie niemożliwe.
- Może w takim razie wezmiesz tabletkę? Na pewno przestanie cię boleć.
- Może i przestanie, ale za to będę zupełnie otępiały. Wolałbym zachować
pełnię władz umysłowych.
- Albo wezmiesz tabletkę, albo zaaplikuję ci masaż. -Leslie nie zamierzała
dać się zbyć byle czym. Podparłszy się pod boki, przyglądała mu się
wyczekująco.
Jase wyciągnął się na łóżku i zamknął oczy.
- Niech ci będzie - zgodził się opornie. Dziewczyna starała się nie
zauważać faktu, że miał na sobie wyłącznie zawiązany wokół bioder ręcznik.
Ukośna blizna na ramieniu odcinała się jasną barwą od opalonej skóry.
- Możesz... hmm... położyć się na brzuchu? - poprosiła, z trudem
odrywając wzrok od jego torsu.
Jason bez słowa obrócił się na łóżku i ukrył twarz w poduszce.
W porządku, uda mi się, mobilizowała się Leslie. Muszę się tylko
skoncentrować. Wydobywszy z kosmetyczki balsam do ciała, wylała sobie
odrobinę na dłonie.
Kiedy zabrała się do dzieła i zaczęła ugniatać palcami napięte mięśnie
jego ramion, usłyszała w odpowiedzi zduszone westchnienie.
- Podobno miałaś masować mi nogę - mruknął zduszonym głosem. - To
na pewno nie jest noga.
Uśmiechnęła się i nieco rozluzniona, usiadła wygodniej na łóżku. - Nie
szkodzi. Do nogi też dojdziemy. Mięśnie masz napięte jak postronki. Odpręż
się, pomogę ci się rozluznić.
- Gdzieś ty się tego nauczyła, kobieto? - zapytał, zachwycony, pojękując z
zadowoleniem.
- Moja znajoma jest masażystką. Nauczyła mnie kilku sztuczek.
- Gdybym wiedział, że masz takie sprawne ręce, już dawno bym cię
wykorzystał.
Mięśnie wokół jego kręgosłupa powoli się rozluzniały. Zaczął głębiej i
spokojniej oddychać. Była pewna, że zasnął. Kiedy odkryła, że ma na sobie
bokserki, rozsupłała mu ręcznik i odsunęła na bok. Posuwając się bardzo
ostrożnie, zaczęła delikatnie masować krzyż, a potem udo. Wykrzywiła usta na
widok długiej blizny. Nic dziwnego, że tak go boli, pomyślała ze współczuciem.
W pewnym momencie Jason odwrócił się na wznak. Wytrącona z rytmu,
Leslie podniosła na niego wzrok. Błękitne oczy mężczyzny wpatrywały się w
nią, błyszcząc niczym w gorączce.
- Chodz tu do mnie - szepnął, wyciągając ku niej dłoń.
Pochyliła się nad nim jak zahipnotyzowana. Czuła się kompletnie
bezwolna.
Pocałunek sprzed kilku dni w niczym nie przypominał tego, co działo się
teraz. Jase całował ją z taką pasją i zapamiętaniem, że zakręciło jej się w głowie.
Reagując spontanicznie na pieszczotę, Leslie bezwiednie wyciągnęła się obok
niego na łóżku. Musiał wziąć to za zachętę, bo natychmiast położył ją sobie na
brzuchu i obejmując ciasno w talii, przycisnął jej drobne ciało do swojego.
Ocknęła się po dobrych kilku minutach, stwierdzając z przerażeniem, że
nigdy jeszcze nie była aż tak podniecona. Jason sprawiał, że jej ciało budziło się
do życia.
Nie chciała go prowokować ani tym bardziej zwodzić. Wiedziała, że nie
powinna tego dalej ciągnąć.
- Jestem za ciężka - wymamrotała niewyraznie, wysuwając się z jego
objęć.
Jason odwrócił się na bok razem z nią.
- Uwielbiam twoje pocałunki - szepnął jej wprost do ucha. - Obiecują tak
wiele. - Jego spragnione wargi błądziły po jej karku, szyi, policzku, w końcu
odnajdując usta.
Walczyła z całych sił, powtarzając sobie, że nie chce posuwać się za
daleko. Jak na złość jej ciało wysyłało kompletnie sprzeczne sygnały.
Wiedzione instynktem, jej dłonie przesuwały się niespiesznie po piersi
Jasona, zachwycając się doskonałą rzezbą i sprężystością mięśni.
Zastygła w bezruchu, kiedy mężczyzna wsunął palce pod jej piżamę i
zaczął delikatnie głaskać plecy. Westchnęła z zachwytu i wygięła ciało w łuk. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl