[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tych bojazń śmierci, a tych bojazń bogów?
Lecz ponieważ nie masz odwagi (teraz już chcę
rozmawiać z samym Epikurem) zaprzeczyć istnie-
nieniu bogów, cóż ci przeszkadza policzyć między
bóstwa bądz to słońce, bądz świat, bądz jakiś wiecz-
notrwały rozum?  Nigdy nie widziałem  po-
wiada  iżby obdarzona rozumem i mądrością du-
sza przebywała w innej aniżeli ludzkiej postaci".
Jak to? A czyś widział kiedykolwiek coś podobnego
do słońca, do księżyca lub do pięciu błędnych
gwiazd? Oto słońce dokonywa swych rocznych obie-
gów, ograniczając ruch ten dwoma krańcowymi
punktami, położonymi na obwodzie tego samego
koła. Zapalony przez promienie słoneczne księżyc
kończy podobną wędrówkę w ciągu miesiąca. Pięć
zaś gwiazd błędnych, zakreślając takie same koła
Już to bliżej ziemi, już to dalej, przebywa swoje
54
drogi w nierównych odstępach czasu, jeśli liczyć od
tego samego punktu początkowego. Czy widziałeś
coś takiego, Epikurze? Nie powinno być więc ani
słońca, ani księżyca, ani gwiazd, ponieważ może
istnieć tylko to, czego dotknęliśmy albo co zoba-
czyliśmy! I cóż? A czyś widział jakiegoś boga?
Dlaczegoż tedy wierzysz, że bóstwa istnieją? W ta-
kim razie odrzućmy wszystkie nowe wiadomości,
jakich dostarcza nam bądz to poznanie praktyczne,
bądz to rozum! Tym sposobem mieszkańcy śród-
lądowych krajów nie wierzyliby w istnienie morza.
A jakże wielką ograniczonością umysłu byłoby to,
gdybyś, Epikurze, urodziwszy się na Seryfie
i nigdy nie opuszczając tej wyspy, a często widując
tam zajączki i liski, jeśliby ci mówiono, jak wyglą-
dają lwy i pantery, nie wierzył, że one istnieją;
a jeśliby ktoś opowiedział ci o słoniu, mógłbyś na-
wet przypuszczać, że kpi sobie z ciebie!
Ty zaś, Wellejuszu, zamykając swe rozważania
krótko ujętym dowodem, postąpiłeś nie według wa-
szego zwyczaju, lecz według zwyczaju dialektyków,
których zasad szkoła wasza zupełnie nie zna. Przy-
jąłeś, że bogowie są szczęśliwi. Zgoda na to. Lecz
nikt  rozumowałeś  nie może być szczęśliwy bez
cnoty. Przyznajemy także i to  w dodatku bardzo
chętnie. Cnota zaś  jakeś mówił dalej  nie może
istnieć bez rozumu. Nieuchronnie musimy przystać
również i na to. Ale oto dodałeś, że rozum może
znajdować się tylko w ludzkiej postaci. I myślisz,
że ktoś ci to przyzna? Bo jeśli tak jest, to dlaczego
musiałeś dochodzić do tego stopniowo? Miałbyś
55
prawo stwierdzić to od razu. Zresztą jak wygląda
to twoje stopniowanie? Widzę, że od szczęśliwości
do cnoty i od cnoty do rozumu istotnie dosze-
dłeś stopniowo. Lecz jak przechodzisz od rozumu
do ludzkiej postaci? Zaprawdę, jest to runięcie na
łeb, a nie stopniowe dojście do czegoś!
Nie rozumiem też, dlaczego Epikur wolał powie-
dzieć, że bogowie są podobni do ludzi, niż że lu-
dzie podobni do bogów. Zapytasz, co to za różnica;
bo jeśli jedna rzecz jest podobna do drugiej, to i druga
jest podobna do pierwszej. Zdaję sobie z tego sprawę,
chcę jednak zauważyć, że postać bogów nie może
pochodzić od kształtów ludzkich. Jako że bogowie,
jeśli naprawdę są odwieczni, istnieli zawsze i nigdy
się nie urodzili. Natomiast ludzie mają swój po-
czątek. Postać ludzka więc jest wcześniejsza niż lu-
dzie, gdyż postać tę mieli już dawniej nieśmiertelni
bogowie. Zatem nie ich postać uważać trzeba za
ludzką, lecz naszą postać za boską.
Ale nawet i to pozostawiam do waszego uznania.
Pytam jedynie, co to za znakomity przypadek spra-
wił powyższe (bo nie chcecie, iżby cokolwiek zrzą-
dziła w świecie mądrość boska). Jakim więc po-
myślnym trafem mogło się to stać? I skąd się wziął
tak szczęśliwy układ atomów, że nagle zjawili się
na świecie ludzie w boskiej postaci? Mamyż uwie-
rzyć, że z nieba spadło na ziemię boskie nasienie
i że tak powstali podobni do swych ojców ludzie?
Chciałbym od was to usłyszeć i bardzo chętnie przy-
znam się do pokrewieństwa z bogami. Ale nic po-
dobnego nie mówicie; utrzymujecie tylko, że podo-
56
bieństwo nasze do bogów zawdzięczamy przypad-
kowi. Czy trzeba teraz wyszukiwać dowody dla zbi-
cia takich twierdzeń? Obym mógł znalezć prawdę
tak łatwo, jak wykazać ich fałsz!
Wyliczyłeś oto z pamięci tak wiele wypowiedzi
filozofów o naturze bogów, od Talesa z Miletu po-
cząwszy, że nawet jestem skłonny podziwiać, iż
u Rzymianina znalazłem taką wiedzę. Czy zdaje ci
się, że oszaleli ci wszyscy, którzy orzekli, że bóstwo
może obejść się bez rąk i bez nóg? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl