[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Niebo zaogniło się straszną łuną, której światło oblało w tej chwili ponurą twarz starca i
rozwidniło całą izbę. Miliony iskier, gnanych wichrem szalonym, przelatywały po powietrzu
na wszystkie strony, a tu i ówdzie jak rakieta widniała uniesiona w górę płonąca garść słomy.
- Jezus, Maria, Józefie święty, ratujcie! - zawołała wbiegając do izby zdyszana synowa
starego chłopa. Porwała na ręce dziecko i uklękła co tchu przed obrazem Matki Boskiej, na
głos odmawiała pacierz.
As leżał pod pierwszą od pola stertą, zasłoniony jednak przed wiatrem całą jej masą;
naprzeciwko swego legowiska miał drugą stertę, a dalej - cały szereg stert, tworzących jak
gdyby ulicę. Podmuchy zimnego wiatru wpadały niekiedy i do psiego gniazda prósząc w nie
wilgotnym śniegiem; tym głębiej wkopywał się wyżeł w słomę. Nagle z tej pierwszej sterty
buchnęły płomienie, w okamgnieniu ogarnęły ją całą i z nadzwyczajną szybkością rzuciły
most ognisty na stertę przeciwną, liżąc językami i boki stert sąsiednich. Fale dymu
zmieszanego z rozżarzoną perzyną niespodziewanie wtargnęły do zacisza Asa. Porwał się,
piorunem poskoczył w stronę pola, ale właśnie stamtąd powiał głównie war ognia i ćma
dymu: tu się utworzył już szaniec ze zwalonej wichrem i z sykiem płonącej słomy. Zawrócił i
rzucił się w owę ulicę stert, przez którą w piekielnym pochodzie ciągnął prąd pożaru. As
chciał z nim pędzić, znalezć sobie wyjście. Niestety, wyjście było tylko jedno - stracić życie.
Uwikłany w tyle życiowych dramatów, przeszedłszy tyle przygód As zginął nareszcie:
wcześniej czy pózniej, zawsze go to oczekiwało.
78 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl