[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Cipuchy.
Stoi tam moja gablota.
Tego samochodu najpewniej szuka już policja.
Punk zdębiał.
Hej, koleś, oddaj ciało mojego przyjaciela i powiedz, gdzie on jest!
Wiem, że to dziwne, ale wszystko ci wyjaśnię. Schowaj ten samochód.
Nastała chwila niezręcznej ciszy, w czasie której, o dziwo, nawet Cipucha przestała
rechotać.
Pójdę po kluczyki zdecydował wreszcie Bzdet i ruszył do domu. Dziewczyna
pobiegła za nim.
47
Cool (czyt. kuul) w slangu angielskim: kapitalnie , czadowo! .
Rany boskie... jęknęła cichutko Ola, gdy gospodarze zniknęli w chałupie. Co do
jednego masz rację, nie powinni cię tu szukać.
Nie przejmuj się, to wspaniali ludzie uspokoił ją Krzysztof. Może są trochę
ekscentryczni, ale wiesz... artyści.
Trochę ekscentryczni?! Trochę ekscentryczni są działacze PiS-u i Samoobrony, kiedy
udają uczciwe i poważne partie, a ci... to Marsjanie!!!
Nie przesadzaj. Poklepał ją dobrotliwie po ramieniu Bzdet to świetny muzyk
punkowy, a Cipucha... zobaczysz, bombowa dziewczyna.
Krzysztof, przecież ty jesteś... byłeś... księdzem! Skąd znasz takich czubów?
Z podwórka, wychowywałem się z nim na jednym osiedlu. Potem wybraliśmy inne
drogi, jednak... nie zerwaliśmy kontaktów. Bzdet raczej rzadko odwiedzał mnie w
seminarium, ale... Przyjrzał się uważnie Oli. Jak ty sobie wyobrażasz posługę? Myślisz, że
księża stworzeni są tylko dla leciwych babć i bogobojnych matek Polek? Nie. My jesteśmy
dla wszystkich, także dla takich ludzi jak oni. Punk zdążył już wejść do garażu i odpalić
swojego zielono-żółto-pomarańczowego trabanta.
Bzdet... mruknęła z niedowierzaniem lekarka.
On należy do ruchu punkowego przyszedł jej z pomocą Krzysztof. Punk to w
dosłownym tłumaczeniu śmieć . Ironiczna kontestacja zakłamanego i egoistycznego,
pozbawionego miłości i duchowej wspólnoty układu społecznego. Nasz gospodarz nawet
poprzez swój pseudonim włącza się w ten bunt, walcząc o przyszłość, pokój i miłość między
ludzmi zakończył uroczyście.
A Cipucha spaliła pewnie na demonstracjach już wszystkie staniki, tak że nie został jej
żaden na dzisiejszy wieczór? westchnęła z zadumą Sambierska.
Oj, czepiasz się! Lorent uśmiechnął się i pomaszerował w stronę domu. Idziesz?
spytał na wszelki wypadek.
Opowieść zajęła Krzysztofowi ponad pół godziny. Ku zdziwieniu Oli, nie opuścił
żadnego szczegółu i trzymał się faktów, nawet tych najbardziej dziwnych. Bzdet i Cipucha ku
jej jeszcze większemu zdumieniu nie przerywali, słuchali z uwagą i właściwie nie zmieniali
wyrazu twarzy. W pewnym momencie punk zaczął, co prawda, poprawiać się z lekkim
zakłopotaniem na krześle i drapać się prawą ręką w lewe ucho, ale trzymał fason do końca, a
dziewczyna bohatersko mu w tym towarzyszyła. Lorent opowiadał, jak zwykle spokojnie,
wyważonym, głębokim tonem, nie unosząc się ani nie egzaltując. Gestykulował oszczędnie, a
o walkach na miecze wspomniał z przejęciem równym opowieści o zakupach w
warzywniaku. Kiedy skończył, sięgnął po przygotowaną przez Cipuchę herbatę, pociągnął łyk
i czekał na jakąś reakcję.
Nooo, to stary rzeczywiście odjechałeś. Miałem zaproponować wszystkim skręta, ale w
takiej sytuacji chyba nam starczy stwierdził Bzdet.
I poważnie umiesz teraz... tym mieczem i w ogóle? spytała rzeczowo Cipucha.
Obawiam się, że tak potwierdził Krzysztof.
I jesteś tak obkuty, że nikt ci nie podskoczy? upewnił się punk.
No właśnie dlatego wielu będzie próbowało.
Ale łeb masz jak sklep rozmarzyła się gospodyni. Będzie się działo... Masz gdzieś
ten miecz?
W samochodzie. Zabrałem jednemu z nich.
I gliniarze kupili tę historię? spytał Bzdet.
Nie wiemy, ale zaginęła lekarka. Nie sądzę, aby odpuścili, nawet jeśli stwierdzą, że to
stek bzdur.
A Ola nie może wrócić?
Nie przeżyłaby nawet jednego dnia. Jest świadkiem istnienia tajnego stowarzyszenia,
które przez wieki nie tylko miało ogromny wpływ na wielką politykę, ale też umiało pozostać
w cieniu. Zlady obecności jego członków w opowieściach pacjentów i niczego
niepamiętających lekarzy to brzmi jak niedorzeczna historia, jednak Ola widziała wszystko.
Lorent uśmiechnął się, starając uspokoić atmosferę. Damy radę, ale bardzo potrzebna nam
wasza pomoc.
Bzdet rozłożył bezradnie ręce.
Stary, dla ciebie wszystko, ale co mamy robić? Na razie trochę mi to nie styka pod
sufitem...
Szuka nas policja i aurelici. Gazet nie musimy się bać. Prędzej napisaliby o lądowaniu
Marsjan, niż zaryzykowaliby coś takiego. Ale nie możemy na razie się wychylać, choć
musimy dowiedzieć się kilku rzeczy. I w tym możecie pomóc. Ja wam powiem, gdzie i czego
szukać, a wy nas na pewien czas ukryjecie.
No to gra gitara! zapiszczała Cipucha. Przyjaramy?
Innym razem odezwał się lżejszym już tonem Krzysztof. Muszę teraz odpocząć,
pomodlić się... Wybaczcie, robię co mogę, aby tego nie było widać, ale prawda jest taka, że
trochę mnie to przerosło.
Struneczko, pościelisz Krzysiowi na górze? spytał błyskawicznie gospodarz.
Okejos! Dziewczyna wyprężyła się i wesoło popiskując, wbiegła na górę. Chodz,
chodz księżulku, zdążysz się umyć i będzie gotowe!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]