[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Mam nadziejÄ™, \e kociaki urodzÄ… siÄ™ zdrowo.
Poszedł w kierunku domu, a ona została z uczuciem,
\e coÅ› jej zabrano.
Gdy Beatrice wróciła do domu, doktora Latimera
ju\ nie było. Nie oczekiwała, \e będzie inaczej, ale
jednak doznała rozczarowania.
Tego dnia pracy w klinice było niewiele. Gdy
SPOTKANIE NA WZGÓRZU
51
Beatrice posprzątała po wizytach, zaproponowała
Colinowi, aby skorzystali z wolnej godziny i poszli na
spacer.
- Kochanie, mam masÄ™ papierkowej roboty - od-
rzekł. - Panna Scott przeoczyła kilka rachunków i
muszę to uporządkować.
- Rachunki? To do niej niepodobne. - Beatrice
nachyliła się nad biurkiem i spojrzała. - A, mówisz
pewnie o tych. Nie zajmuj się nimi. Ojciec nie wyśle
ich, dopiero za kilka miesięcy. Panu Brutonowi
chorowały owce w tym roku i jego rachunek jest
bardzo wysoki. Zdobędzie pieniądze pózniej, a tym-
czasem musi z czegoś \yć. A te - przejrzała kilka
następnych - nale\ą do drobnych dzier\awców, którzy
dopiero zaczynają stawać na nogi. Nie wyślemy tych
rachunków wcześniej ni\ za pół roku.
Zebrała stosik papierów i uło\yła porządnie na półce.
Colin nachmurzył się.
- Ale\ tak nie mo\na prowadzić praktyki! Je\eli
korzystają z usług weterynarza, muszą płacić.
- I zrobią to, ale w momencie, gdy ich będzie na to
stać. - Dodała chłodno: - To jest praktyka ojca, Colin.
Wstał zza biurka i podszedł do niej.
- Moja droga dziewczynko, nie miałem zamiaru
się wtrącać. Przepraszam, chciałem tylko pomóc.
Uśmiechnął się do niej przepraszająco
- W porządku - powiedziała. - Chodz zobaczyć
kocięta. Są śliczne i pani Sim jest zachwycona. Liczy,
\e je sprzeda i powiększy w ten sposób swoją emeryturę.
Zlub Kathy zbli\ał się wielkimi krokami i w całym
domu panowało radosne zamieszanie. Pani Perry
sprzątała dom do połysku, ustawiano markizę w ogro-
dzie, a wszystkie panie w domu dwoiły się i troiły,
szykując suknie na tę okazję i wypróbowując nowe
fryzury.
52 SPOTKANIE NA WZGÓRZU
Potrafiły jednak stworzyć oazę spokoju wokół pana
Browninga, który siedział w ciszy swojego gabinetu
lub ogrodzie. Zaczynał po trosze interesować się na
nowo praktyką i wymagał, aby Colin omawiał z nim
ka\dego dnia sposoby leczenia poszczególnych zwie-
rzÄ…t.
Wydawało się, \e Colina cieszy ten postęp, choć
kilkakrotnie zmienił sposób leczenia zalecany przez
pana Browninga. Pilnował, aby się to nie wydało, a
poniewa\ był dobrym weterynarzem, jego pacjentom
nie stała się \adna krzywda, on sam zaś miał
satysfakcjÄ™, \e coraz bardziej opanowuje praktykÄ™.
Jeszcze parę miesięcy i pan Browning będzie zmuszony
przyjąć go na wspólnika, choć bez kapitału.
Utrzymywała się nadal piękna pogoda i ukryte
obawy pani Browning, \e deszcz w dniu ślubu Kathy
mo\e zmarnować całą, starannie przygotowaną uro-
czystość, rozwiały się w obliczu bezchmurnego nieba.
Przybyli kelnerzy, ustawiono tort weselny i nadesłano
bukiety.
Beatrice wstała wcześniej ni\ zwykle; ślub ślubem,
a zwierzęta trzeba nakarmić. Zjadła pospiesznie
śniadanie w kuchni i wstąpiła do pokoju siostry. Kathy
wyglądała przepięknie; Beatrice wyraziła swój
zachwyt, zanim pobiegła wziąć prysznic i wło\yć
suknię druhny. Jej suknia uszyta była z bladoró\owego
surowego jedwabiu. Miała długą spódnicę pokrytą
warstwą szyfonu i gładką górę z bufiastymi rękawami,
ujętymi przy łokciach w mankiety. Starannie uczesała
włosy w węzeł z tyłu głowy i opasała jedwabną
przepaską w ró\e.
Na ślub przyszło bardzo du\o osób. Browningowie
mieszkali w miasteczku od kilku pokoleń i cieszyli się
powszechną sympatią. Poza tym mą\ Kathy pochodził
z licznej rodziny.
Beatrice, Ella i Carol oczekujÄ…ce w kru\ganku
SPOTKANIE NA WZGÓRZU
53
kościoła na przyjazd ojca i siostry, stwierdziły z przy-
jemnością, \e przybył  kto \yw" i czekał, \eby
popatrzeć, jak panna młoda będzie szła do ołtarza.
Kathy lekko zbladła, ale ojciec wyglądał nad-
zwyczaj zdrowo, gdy prowadził ją alejką w stronę
kościoła.
Beatrice uło\yła tren sukni siostry i poszła za nimi
wzdłu\ nawy; przez kościół przeleciał lekki szmer na
widok czterech ślicznych dziewcząt kroczących z po-
wagą w kierunku ołtarza, gdzie czekał ju\ pan młody.
Wzrok Beatrice pobiegł w kierunku rodzinnej ławki
wypatrując Colina. Był tam, doskonale ubrany, bardzo
pewny siebie, ... a tu\ obok niego doktor Latimer. Nie
spodziewała się go. Stał wśród gości, górując nad
innymi z powodu swego wzrostu, w eleganckim,
świetnie dopasowanym \akiecie.
Odwrócił głowę w jej stronę i spojrzał na nią, a ona
ku swemu niezadowoleniu zarumieniła się pod jego
wzrokiem. Doszli ju\ do ołtarza, gdy przypomniała
sobie, \e w ogóle nie spojrzała na Colina; musi
pamiętać, aby się do niego uśmiechnąć, gdy będą
wychodzili z kościoła.
Tak te\ zrobiła, lecz zauwa\yła, \e był pochmurny,
świadomie więc zignorowała obecność doktora Lati-
mera, a i pózniej, w domu, gdy krą\yła wśród gości
pod markizą, witając przyjaciół i członków rodziny
torowała sobie stopniowo drogę do miejsca, gdzie stał
Colin. Jeśli oczekiwała komplementu na temat
swojego wyglądu, to się zawiodła. Stał tak ponury, jak
nigdy dotąd. Nie znała go od tej strony, więc spytała
go wprost, co się stało.
- Przecie\ to ślub Kathy. Powinieneś przynajmniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl