[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przepychu i bogactwa jego zalety, godność, szlachetność charakteru i męskość,
nabrały niezwykłego wymiaru.
Nie drgnął na jej widok. Stał w milczeniu obserwując, jak powoli zbliża się
do niego. Kiedy zatrzymała się tuż przy nim, nieoczekiwanie zapytał z tak
charakterystyczną dla niego szorstkością:
Dlaczego uciekłaś?!
Fleur czuła, że skronie tętnią jej mocno, a w ustach robi się sucho. Odparła
instynktownie pytaniem na pytanie.
Jak mnie odnalazłeś?!
Rano zadzwoniłem do twojego banku. Powiedziano mi, że dwa dni temu
prosiłaś o sprawdzenie stanu konta. Przyjechałem więc do Londynu najszybciej
jak mogłem.
Przepraszam... Sprawiłam ci tyle kłopotu moim odejściem...
Nie odpowiedziałaś na moje pytanie! Dlaczego uciekłaś?!
Nie mogę odpowiedzieć... Fleur spuściła oczy, nie potrafiąc podjąć
wyzwania jego przenikliwego spojrzenia.
Dlaczego?!
Nie mogę wyjaśnić.
Pochwycił ją gwałtownie za ramiona. Jego ręce znów zaciskały się na nich
mocno. Przypomniała sobie tamtą noc w Priory, kiedy uczynił to samo. Jakże
inna była teraz jej reakcja! Nie wzdrygała się już przed jego bliskością nie bała
się go. Odczuwała dreszcz rozkoszy i nie dające się opisać szczęście.
Uniosła twarz. To, co ujrzała w jego oczach i osobliwym, czułym wyrazie
jego ust, rzuciło na nią czar, któremu poddała się bezwolnie.
Czy z powodu Gerry'ego? zapytał, lecz Fleur milczała urzeczona.
Domyślam się, że właśnie dlatego... głos Normana ucichł nieco. Fleur...
zastanawiałem się nad wieloma sprawami... Przemyślałem wszystko: to, co
mówiłaś o władzy Cyntii nade mną, i to, jak broniłaś praw jej i Geny'ego do
Priory... Miałaś rację... Zrozumienie tego zajęło mi dużo czasu, ale w końcu
dostrzegłem prawdę... Czy nie cieszy cię to?
Fleur bardzo chciała wydobyć z siebie choć słowo potwierdzenia, lecz nie
potrafiła. Zastygła w oczarowaniu. Znów mogła czuć dotyk rąk Normana przez
szyfonową, cienką sukienkę, chłonąć jego bliskość, upajać się widokiem
stalowoszarych oczu przenikliwie śledzących najmniejszą zmianę w wyrazie
twarzy i stanowczych ust, które wymawiały z czułością jej imię!
Fleur, mam ci tyle do powiedzenia i jeszcze więcej chciałbym usłyszeć
od ciebie! głos Normana ożywił się ponownie. Ale to może zaczekać!
Najpierw muszę ci wyjaśnić, dlaczego przybyłem do Londynu wczesnym
ranem, a zjawiłem się tu dopiero teraz. Musiałem coś jeszcze załatwić, coś, co
dotyczy także ciebie.
Mnie?! Fleur zaczynała powoli wracać do rzeczywistości.
Ciebie... i mnie. Przez całą drogę zastanawiałem się z niepokojem, jak
wpłynie to na naszą przyszłość, Fleur. Twoją i moją...
Fleur drgnęła. Norman podejrzewając, że chce się uwolnić z jego uścisku,
gwałtownie opuścił ręce. Nie cofnął się jednak. Nie dotykając jej, stał nadal
blisko i po chwili oznajmił:
Przepisałem dzisiaj akt własności Priory i wszystkiego, co się w nim
znajduje, na Gerry'ego Ashwina, syna Cyntii. Pozostanę tam jednak do końca
wojny. Przez ten czas będę zajmował tylko kilka pokoi. Resztę przeznaczę na
dom dla rekonwalescentów wojennych żołnierzy RAF-u...
Przerwał powstrzymany na moment stłumionym okrzykiem Fleur, lecz zaraz
mówił dalej:
To ty pomogłaś mi zrozumieć, że Priory nigdy nie należało i nigdy nie
będzie należało do mnie! Marzyłem, że stanę się jego częścią. Były to tylko
mrzonki prostego chłopaka z przedmieścia, któremu wydawało się, że można
we wszystkim dorównać lepszym od siebie. Zachowywałem się jak małpa,
która wskoczyła między ludzi wprost z dżungli brudnych ulic i usiłowała ich
naśladować...
Nie, nie! Nie wolno ci tak mówić! Fleur odzyskała nagle głos.
Raptownie przysunęła się do Normana i położyła opiekuńczo dłonie na jego
barkach, jakby chciała ochronić go przed goryczą jego własnych słów.
Więc dlaczego traktowano mnie tam jak kogoś bezwartościowego?!
Nigdy, nigdy nie wolno ci tak mówić! Fleur z pasją broniła Normana
przed nim samym. Jesteś wartościowym człowiekiem! Szlachetnym i
dobrym! Lecz nie zorientowałeś się w porę, że Priory pozbawiało cię coraz
bardziej osobowości, pomniejszało... okaleczało... Każdy, kto się w nim
znajdzie, zaczyna żyć przeszłością. Osiągnęło harmonię i piękno, którego nie
zmieni już nikt. Jest do perfekcji wykonanym klejnotem, który rani swoimi
doskonałymi szlifami tych, którzy próbują nadać im inny kształt.
Nikt, kto jest przepełniony myślą o przyszłości, tak jak ty, nie znajdzie w
nim miejsca dla siebie! Twoje życie jest niezwykłą wędrówką ku postępowi,
ciągłym rozwojem, a Priory obciążyło cię przeszłością pomniejszając twoją
osobowość, krępując swobodę wyboru. Pozbawiło cię realnego spojrzenia na
świat... To tak, jakbyś oddalał się od rzeczywistości patrząc na nią przez
niewłaściwy koniec teleskopu.
Teraz jesteś wolny, nie związany już niczym i znów możesz żyć tak
intensywnie jak kiedyś... Normanie! Tak się cieszę! Tak bardzo jestem
szczęśliwa, nie tylko dlatego, że Gerry zamieszka w Priory, ale przede
wszystkim ze względu na ciebie!
Twarz Normana zmieniła się nagle. W jego oczach pojawił się dziwny błysk.
Dlaczego tak cię to cieszy? Dlaczego miałby obchodzić cię mój los?
zapytał cicho.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]