[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Czy nadal go to dręczy?
Kiedy naczynia znalazły się już na suszarce, Sara podeszła do
schodów.
- Pójdę tylko po kurtkę.
- Poczekaj, przyniosę ci. Nie powinnaś w twoim stanie tyle chodzić
po schodach.
Sara uśmiechnęła się.
- Dzięki, Alec, ale ruch jest dla mnie wskazany. Dlatego tak się
cieszę, że tu jestem i mogę chodzić na długie spacery. Przecież nie jestem
chora.
Alec zmarszczył brwi.
36
RS
- Chyba nie powinnaś jednak chodzić sama? A jak się przewrócisz
albo coś ci się stanie?
- Uważam na siebie.
Trochę za pózno zaczął okazywać troskę.
W drodze nad jezioro Alec dwukrotnie dotknął ramienia Sary. Za
każdym razem czuła znów to dziwne mrowienie, normalną w końcu
reakcję kobiety na obecność mężczyzny. Cieszyła się z tych odczuć, bo
świadczyły, że żyje i może jeszcze kiedyś zmieni zdanie i zakocha się w
jakimś mężczyznie, choć dość trudno jej było w to uwierzyć. A na razie
miło było mieć towarzystwo.
- Pięknie tu, prawda? - spytała z rozmarzeniem w głosie, kiedy
wyszli z lasu.
Ostatnie promienie słońca odbijały się w jeziorze. Woda była gładka
jak szklana tafla Gdzieniegdzie majaczyły jeszcze łódki, a po wodzie
niosły się odległe śmiechy.
- Usiądziemy na brzegu? - spytała i nie czekając na odpowiedz,
weszła na pomost.
Na drugim brzegu widać było port i coraz liczniejsze, w miarę jak
zapadał zmierzch, światła. Usiadła na krawędzi pomostu i spuściła nogi.
Alec siadł obok niej.
- Dasz radę wstać o własnych siłach?
- Jeśli nie, to po prostu będziesz musiał mnie podnieść -
odpowiedziała ze śmiechem.
Na końcu pomostu stał przycumowany kajak i dwuosobowy rower
wodny.
37
RS
- Chciałabym się kiedyś przejechać na tym rowerze. Ale muszę
znalezć partnera.
Alec nieufnie przyjrzał się pojazdowi.
- Nie zatopimy go? To chyba dla dzieci?
- Nie, wszyscy mogą z tego korzystać. Widziałam także pływających
dorosłych. To musi być zabawne.
- Zabawne? Pewnie całkiem przemokniemy albo się wywrócimy.
- My? Nie mówiłam, że masz mi towarzyszyć.
- A kogo miałaś na myśli? - Spojrzał na nią zdziwiony.
Nagle uświadomił sobie, że nie chce, by Sara pływała z kimś innym.
Zaskoczony tym odkryciem raz jeszcze spojrzał na rower. Wyglądał jak
zabawka, ledwie zdolna pomieścić dwie dorosłe osoby. Siedzieliby tuż
obok siebie, otaczałby go zapach jej perfum, jej śmiech dzwięczałby
radośnie. To byłoby całkiem niezłe, zadumał się. Może Wyatt miał rację. I
lekarz. I Sara. Może powinien rozejrzeć się dookoła i dostrzec, że świat to
coś więcej niż praca.
- Taka przejażdżka to nawet niezły pomysł, jestem za - oznajmił.
- Nie powinieneś sobie moczyć gipsu - przypomniała.
- Sugerujesz, że sobie nie poradzimy? %7łe wylądujemy w wodzie? -
pytał z udawanym oburzeniem.
- A ty nie uważasz, że istnieje taka możliwość? Pokręcił
zdecydowanie głową.
- Woda jest zimna - ostrzegła. - Wprawdzie dzieci się w niej bawią,
ale kiedy wczoraj zanurzyłam rękę, zastanawiałam się, jak one mogą
wytrzymać.
38
RS
- Dzieci mają w sobie coś w rodzaju termostatu. Pamiętam, jak z
Wyattem bawiliśmy się w rzece. Nikt nie chciał wejść do wody, taka była
zimna. A nam to nie przeszkadzało.
- Jacy byliście jako dzieci? - spytała z ożywieniem, gdyż Alec rzadko
wspominał przeszłość.
- Ojciec uważał, że jesteśmy diabły wcielone.
Sara słuchała opowieści Aleca, wpatrując się w wodę. Lubiła jego
głos. Przymknęła oczy i skoncentrowała się na intonacji, rytmie. Nic
dziwnego, że tak dobrze radził sobie na rozprawach. Potrafił wyjątkowo
pięknie mówić.
Nagle przerwał. Spojrzała na niego. Oczy miał przymknięte.
- Dobrze się czujesz? - spytała, kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Znów te zawroty głowy.
- Połóż się. Jak ci przejdzie, wrócimy do domu. Alec położył się na
pomoście. Na niebie zaczęły pojawiać się gwiazdy. Czy trafią z
powrotem? Za dnia ścieżka wydawała się prosta. %7ładne z nich jednak nie
pomyślało o latarce, a przecież kiedy będą szli przez las, może być już
całkiem ciemno.
- Często ci się to zdarza? - spytała Sara.
- Przez dwa pierwsze dni miałem je bez przerwy, więc już i tak
widać znaczną poprawę. Nie mogę jeszcze prowadzić samochodu ani robić
paru rzeczy. Po prostu muszę pamiętać, że ewentualny atak mógłby
stanowić zagrożenie - odparł, zaciskając powieki. - Lekarz twierdzi, że to
szybko minie.
Zamilkli. Sara obserwowała niebo. Zawsze sprawiało jej radość, gdy
rozpoznawała jakąś gwiazdę albo konstelację. Kiedy ostatnio to robiła?
39
RS
- Wiesz, myślałem o tym, co mówiłaś wcześniej - odezwał się po
chwili Alec.
- To znaczy?
- O tym, że nie powinienem bez przerwy pracować. Może naprawdę
kilka razy wybiorę się z tobą na spacer. Może nawet na ten rower wodny.
40
RS
ROZDZIAA CZWARTY
Sara odwróciła się. Było ciemno i nie widziała dokładnie jego
twarzy.
- Mówisz poważnie?
- Jak najbardziej.
Zaczęła zastanawiać się nad jego propozycją. Miło byłoby mieć
kogoś do towarzystwa i mogłaby nawet pójść tam, gdzie nie odważyłaby
się sama. A o przejażdżce rowerem wodnym po prostu marzyła.
Nie rozbudzaj w sobie nadziei, ostrzegła samą siebie. Wiesz, jaki jest
Alec. Najpierw coś planuje, a potem na horyzoncie pojawia się jakiś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl