[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dobrze się komponowały z drewnianym sufitem i wykończeniami. Kuchnia
wyglądała na niezbyt często używaną - Ianthe to nie dziwiło. Ona sama, jak
większość żyjących samotnie mieszkańców wielkich miast, także rzadko
gotowała w domu. Ianthe pomyślała o wpływie kobiet na życie Lysandra. Nigdy
o tym nie mówił. Ciekawe, czy żona gotowała dla niego. Jaka była? Czy
Lysander był spragniony jej obecności, tak jak w tej chwili obecności Ianthe?
Jakoś nie mogła w to uwierzyć. Uśmiechnęła się pod nosem. To zdumiewające,
że przez cały wczorajszy dzień Lysander niemal nie wypuszczał jej z ramion.
Był tak spragniony bliskości ciała drugiej osoby, że kiedy spali, głaskał ją przez
sen. Boże, jak jej się to podobało! Spędzona z nim noc to było najgłębsze
erotyczne doznanie w jej życiu.
Tego ranka w zachowaniu Ianthe nie było żadnych zahamowań. Zaśmiała
się sama do siebie, nalewając kawy do pięknych, tradycyjnych filiżanek z
porcelany. Pozbyła się też ostrożności wobec Lysandra - sama się sobie dziwiła,
jak bardzo się przed nim otworzyła - nie tylko cieleśnie, ale też mentalnie. W
tym momencie była po prostu szczęśliwa. Ianthe dokonała kolejnego, kto wie,
czy nie bardziej niezwykłego odkrycia... Była zakochana!
Dlaczego czuła w sercu taką radość i lekkość? Jakby wszystkie jej
zmartwienia gdzieś przepadły... Nie stały się przez to mniej ważne, ale była
gotowa stawić im czoła bez uczucia ciężaru w duszy. Miała ochotę tańczyć ze
szczęścia, a wszelki niepokój o przyszłość na chwilę ją opuścił.
Gdy tak stała nad dwiema dymiącymi filiżankami kawy i uśmiechała się
do siebie, do kuchni wszedł Lysander. Był w samych bokserkach. Ianthe nic nie
- 48 -
mogła poradzić na rumieniec, którego nie powstydziłaby się niewinna
nastolatka.
- Przepraszam, że tak długo robię kawę - powiedziała zmieszana i
uradowana jego widokiem.
- A może zapomnimy o kawie?
Błyskawicznie znalazł się przy niej i objął ją w pasie silnymi ramionami.
Rozwiązał sznur jej szlafroka i całując ją namiętnie, włożył dłoń między jej uda.
Serce zaczęło walić jej jak oszalałe.
- Lysandrze! Nie możesz... Ja nie... Musimy jeść! Nie jedliśmy śniadania i
umieram z głodu.
- Se thelo, Ianthe - wymruczał w jej szyję.
- Co to znaczy...?
- Pragnę cię. Se letrevo. Uwielbiam cię.
Uśmiechając się szelmowsko, uniósł ją w górę i ruszył w stronę sypialni.
Po kilku godzinach wreszcie do niego dotarło, co powinien zrobić w
kwestii uroczystej kolacji w Atenach. Nadal zamierzał się tam pojawić - za nic
nie chciał rozczarować matki. Nie przyjdzie sam. Jego uroczą towarzyszką
będzie Ianthe. Lysander nie tylko uczyni zadość swojemu nienasyconemu
pragnieniu, żeby ją mieć przy sobie, ale być może też raz na zawsze nauczy
ojca, że syn nie podda się żadnym manipulacjom. Jeśli Leonidas okaże złość czy
zakłopotanie tym, że Lysander postanowił przyprowadzić niespodziewanego
gościa, będzie to jego duży błąd.
Kiedy dotarli przed wejście małego hotelu, w którym zatrzymała się
Ianthe, powietrze przesiąknięte było odurzającym zapachem kapryfolium i
magnolii. Lysander pomyślał, że pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna czuje
się tak szczęśliwy. Nie mógł oprzeć się pokusie, wziął ją w ramiona i mocno
przytulił. Kiedy na niego spojrzała, widział, jak wielkie, ciemne z ekscytacji i
oczekiwania oczy wpatrują się w niego uważnie. Wyglądała tak świeżo i
niewinnie, jakby byli po pierwszej randce, a przecież spędzili ze sobą cały
- 49 -
dzień, całą noc i pół następnego dnia, całując się i kochając. Na wspomnienie
upojnych chwil serce zaczęło mu bić mocniej. Jej powłóczyste, zalotne
spojrzenie natychmiast podziałało na niego i na ułamek sekundy otworzyło
przed nim podwoje raju, o którym nieprędko zapomni.
Zdał sobie sprawę, że nie ma ochoty wypuszczać jej z ramion ani na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl