[ Pobierz całość w formacie PDF ]

łazienki. Nazywał ją swoją dziewczyną, przynosił jej znad morza malutkie kraby i muszelki i kładł u jej stóp. Kiedy mi
o tym opowiedziała, pomyślałam:  Co ja bym dała za to, żeby Conrad Fisher nazywał mnie swoją dziewczyną
i przy no sił mi mu szelki? .
 Je stem pew na, że on już tego nie pamięta  po wie działa mi wte dy mat ka, uśmie chając się lek ko.
 A może go za py tasz, czy to pamięta?  za pro po no wałam.
Uwielbiałam słuchać opowieści o tym, jak Conrad był malutki. Uwielbiałam się z nim drażnić, ponieważ tak rzadko
miałam okazję, żeby to robić.
 Nie, tylko by się po czuł zażeno wa ny  od parła mat ka.
 No i co z tego? O to prze cież cho dzi  na le gałam.
Wte dy mi po wie działa:
 Con rad jest bar dzo wrażliwy i dum ny. Pozwólmy mu na to.
Powiedziała to w taki sposób, że uświadomiłam sobie coś: ona go naprawdę rozumiała, tak jak ja nie potrafiłam
zro zu mieć. Za zdrościłam tego im obojgu.
 Jaka ja byłam?  za py tałam.
 Ty? Byłaś moją córeczką.
 Ale jaka byłam?  do py ty wałam.
 Cały czas biegałaś za chłopcami. To było słodkie, jak wszędzie za nimi chodziłaś i próbowałaś zrobić na nich
wrażenie.  Mat ka roześmiała się.  Na ma wia li cię, żebyś tańczyła albo robiła różne sztucz ki.
 Jak szcze niak?  Skrzy wiłam się na samą myśl o tym.
Machnęła tylko ręką.
 Och, nic ci się ta kie go nie stało. Po pro stu nie chciałaś, żeby co kolwiek cię omijało.
roz dział trzy dzie sty siódmy
Je re mi
Kiedy Laurel przyjechała, w domu panował bałagan, a ja w samych bokserkach prasowałem białą koszulę. Byłem już
spózniony na imprezę pożegnalną czwartoklasistów i miałem podły nastrój. Moja mama przez cały dzień powiedziała
może ze dwa słowa i na wet Nona nie była w sta nie wciągnąć jej w roz mowę.
Miałem podjechać po Marę, a ona nie znosiła, kiedy się spózniałem. Okropnie się złościła, a potem siedziała
obrażona przy najm niej tak długo, jak długo kazałem jej cze kać.
Musiałem na chwilę odstawić żelazko, żeby przewrócić koszulę na drugą stronę, i przy tej okazji sparzyłem się
w przed ra mię.
 Cho le ra!  wrzasnąłem.
Na prawdę mnie za bo lało.
Właśnie w tej chwili przez frontowe drzwi weszła Laurel i zobaczyła mnie stojącego w salonie w bokserkach
i trzy mającego się za spa rzo ne miejsce.
 Wsadz to pod zimną wodę  poradziła, więc pobiegłem do kuchni i przez kilka minut trzymałem rękę pod
kra nem.
Kie dy wróciłem, Lau rel skończyła pra so wać ko szulę i za brała się za spodnie.
 Chcesz, żeby ci zro bić kant z przo du?  za py tała.
 Tak, ja sne  od parłem.  Co ty tu ro bisz? Jest do pie ro wto rek.
Lau rel za zwy czaj przy jeżdżała na week end i no co wała w po ko ju gościn nym.
 Wpadłam sprawdzić, czy wszystko w porządku  oznajmiła, przesuwając żelazkiem po spodniach.  Miałam
wolne popołudnie.
 Mama już śpi  po wie działem.  Przez te nowe le kar stwa, które do stała, śpi pra wie przez cały czas.
 To do brze  od parła Lau rel.  A ty? Dla cze go się tak stro isz?
Usiadłem na ka na pie i założyłem skar pet ki.
 Mam dzisiaj im prezę pożegnalną dla czwar to kla sistów  wyjaśniłem.
Lau rel podała mi ko szulę i spodnie.
 O której ma się zacząć?
Po pa trzyłem na ze gar stojący w holu.
 Dzie sięć minut temu  po wie działem, wkładając spodnie.
 No to się le piej po spiesz.
 Dzięki, że mi wyprasowałaś ciuchy  rzuciłem i właśnie zabierałem klucze, kiedy usłyszałem, że mama woła mnie
z sy pialni.
Odwróciłem się w tamtą stronę.
 Idz już na tę im prezę, Je re mi  po wie działa Lau rel.  Ja się tym zajmę.
Za wa hałem się.
 Je steś pew na?
 Na tysiąc pro cent. Leć już.
Wciskałem gaz, jadąc do domu Mary, która wyszła na zewnątrz, gdy tylko się zatrzymałem na podjezdzie. Miała na
sobie tę czerwoną sukienkę, którą lubiłem, i wyglądała naprawdę ładnie, więc właśnie chciałem jej powiedzieć
kom ple ment, kie dy usłyszałem:
 Spózniłeś się.
Nic nie od po wie działem.
Mara nie od zy wała się do mnie przez resztę wie czo ru, na wet wte dy, gdy wy gra liśmy głoso wa nie na Najsłodszą Parę.
Nie miała ocho ty iść po tem na im prezę u Pa tan, po dob nie zresztą jak ja.
Przez cały czas myślałem o mo jej ma mie i czułem się win ny, że wy szedłem na tak długo.
Kiedy podjechaliśmy pod dom Mary, nie wysiadła od razu z samochodu, co oznaczało tylko jedno. Chce poważnie
po roz ma wiać.
Zga siłem silnik.
 O co cho dzi? Da lej je steś zła, że się spózniłem?
Po pa trzyła na mnie z bólem w oczach.
 Chciałabym tylko wiedzieć, czy będziemy dalej razem. Możesz mi po prostu powiedzieć, co chcesz zrobić, to
zro bimy to obo je?
 Szcze rze mówiąc, te raz nie po tra fię się nad tym za sta na wiać.
 Wiem. Prze pra szam.
 Ale jeśli miałbym powiedzieć, czy będziemy razem, kiedy na jesieni pójdziemy do college u i czy uda nam się
związek na od ległość, to wy da je mi się, że ra czej nie.
Mara rozpłakała się, a ja po czułem się jak ostat nia świnia. Po winie nem skłamać.
 Tak właśnie myślałam  po wie działa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl