[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wiązać się z taką kobietą, na którą wiecznie miałbym ochotę.
Marzyłem o tym, żeby mieć żonę i przyjaciółkę zarazem.
Ariel miała niewyraźną minę. Luke pojął, że jego pomysł,
opowiadany komuś, wydaje się głupszy niż kiedykolwiek.
- Wybrałeś mnie dlatego, że cię nie podniecałam? - spytała.
- Z początku... - plątał się Luke.
- To ja za tobą szaleję, a ty mówisz, że cię nie podniecam? -
Ariel zerwała się z fotela i podbiegła do niego. - Aż tak potrafisz
udawać?
- Zaczekaj. Nic takiego nie powiedziałem. Ja tylko
postanowiłem sobie, że tym razem wszystko będzie inaczej.
- Naprawdę cię nie podniecam? - Tylko to ją teraz
interesowało.
- Zawsze bardzo lubiłem seks - tłumaczył Luke. Rozumiał, że
nic nie zwojuje, jeśli dokładnie nie wyjaśni Ariel tej tak ważnej
sprawy. - A seks z tobą to coś, o czym nawet nie marzyłem. Nie
chciałem tego, walczyłem ze sobą. Wiedziałem, że jeśli znów
seks stanie się najważniejszy, to nasz związek diabli wezmą.
- Nie marzyłeś? - zapytała Ariel. Luke wygadywał takie
bzdury, że trudno było z tego cokolwiek zrozumieć.
- Nie marzyłem. Wcale nie chciałem, żeby seks z tobą stał się
taki ważny. Nadal tego nie chcę.
- Dlaczego?
- Ponieważ seks zaślepia, zabija to, co istotne. Pragnę, żeby
nasz związek był dojrzały, żebyśmy byli przyjaciółmi. Marzyło
mi się, że będziesz ze mną, kiedy zacznę rozwijać firmę, że będę
mógł z tobą o wszystkim porozmawiać.
- A ja właśnie chcę seksu. I to dużo. Nigdy w życiu żaden
mężczyzna nie pociągał mnie tak bardzo jak ty. Tego się właśnie
bałam. Dlatego nie chciałam się z tobą spotykać. Potem
131
przyjęłam do wiadomości, że to niczego nie zmieni. Pożądanie
okazało się silniejsze od strachu. Myślałam, że ty też chcesz
tylko seksu. Mężczyznom przeważnie wyłącznie o to chodzi.
- A ja tymczasem, po raz pierwszy w życiu, chciałem czegoś
całkiem innego... Uwielbiam się z tobą kochać, Ariel. Robię
wszystko, żeby się od tego powstrzymać, ale dotąd nigdy mi się
to nie udało. A tak bardzo chciałem, żeby tym razem seks nie
był najważniejszy.
Ariel patrzyła w niego jak urzeczona. Położyła sobie dłoń na
czole, potrząsała głową i coś do siebie mruczała.
- Co mówisz?
- Czy wiesz dlaczego, Lucas? - Spojrzała na niego. Była
zmieszana, ubawiona i może nawet trochę urażona.
- Dlaczego usiłowałem ci się oprzeć? Już ci mówiłem.
Wszystkie poprzednie związki rozpadały się przez to, że...
- Czy wiesz, dlaczego tak dobrze ci jest ze mną w łóżku?
- Czy to jakiś test? Mam zgadywać, czy dasz mi kilka
odpowiedzi do wyboru?
Ariel się roześmiała. Łzy popłynęły jej z oczu. Luke się
przeraził. Nie płakała przecież, kiedy opowiadała mu o
najstraszniejszych chwilach swego życia. Dlaczego teraz się
rozpłakała?
- To będzie test. - Ariel śmiała się i płakała jednocześnie. -
Wiesz, dlaczego tak dobrze nam razem w łóżku? Nie? No to ci
powiem. Dlatego, że mnie kochasz!
- Naprawdę? - zapytał, ogłupiały. Nogi się pod nim ugięły.
Właśnie zdał sobie sprawę, że kocha Ariel, że nie tylko żądza i
przyjaźń ich łączą. Owszem, one też, ale istnieje jeszcze coś
oprócz tego. Coś, co tak łatwo było nazwać. - Rzeczywiście. Ja
ciebie kocham!
Otworzył szufladę biurka, wyjął z niej małe pudełeczko, a
potem posadził sobie Ariel na kolanach.
- Chyba pomogłem ci odkryć twój najważniejszy cel w życiu -
powiedział. - Wydaje mi się, że żyjesz po to, żeby mnie kochać.
132
Podał jej pudełeczko. Ariel otworzyła je. W środku był
pierścionek, ale nie tamten z diamentem, który wcześniej
widziała.
- Najpierw usiłowałem cię rozgryźć - mówił Luke. - A potem
pomyślałem sobie, że jeśli dowiem się, jaka jesteś, to i tak
niczego nie zmienię. Jesteś taka, jaka jesteś, i za to cię kocham.
Za to, że podobały ci się orchidee i za to, że jesz słodycze z
takim samym zapałem, z jakim się kochasz. I jeszcze za to, że
troszczysz się o wszystkich, tylko o sobie zapominasz. Dlatego
musisz mieć przy sobie kogoś, kto by zadbał o ciebie. I dlatego
jeszcze raz cię proszę, żebyś została moją żoną. Wolałbym,
żebyś się zgodziła, bo ja i tak nigdy nie przestanę cię kochać i
zawsze będę przy tobie.
Wyjął z pudełka pierścionek i podniósł go.
- Obejrzałem co najmniej sto różnych kamieni, zanim
wreszcie wybrałem ten. Jeśli na niego spojrzysz, zobaczysz w
nim samą siebie.
Ariel nic w tej chwili nie mogła zobaczyć. Miała oczy pełne
łez, musiała mu więc uwierzyć na słowo.
- Widzisz - opowiadał Luke. - Z wierzchu jest gładki i ładny.
Aż chce się na niego patrzeć. A kiedy go trochę obrócić, lśni od
środka i wtedy nie można od niego oczu oderwać. A jak zajrzeć
jeszcze głębiej, to na dnie zobaczy się żywy ogień. Ty jesteś
taka sama, Ariel. Właśnie taka. - Spojrzał na nią, wyraźnie
zaniepokojony. - Może byś się wreszcie do mnie odezwała? Jak
długo chcesz mnie trzymać w niepewności? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl