[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przyjść po pomoc do kobiety. Wy, faceci, wszyscy jesteście tacy sami.
- Czyż nie po to Bóg stworzył kobietę, by była ostoją zmęczonego wojownika? -
zażartowałem.
Trzepnęła mnie szmatką w głowę.
- Leż i cicho bądz - mruczała. - Czemu nie mówiłeś, gdzie pracujesz, nigdy nie
opowiadałeś, jaki z ciebie detektyw? Czemu muszę o tym dowiadywać się od innych? Tacy
skryci faceci jak ty są najgorsi, niebezpieczni. Nigdy nie wiadomo, z czym taki wyskoczy.
Pewnie twój przyjazd w tę okolicę to nie przypadek. Umówiliście się z szefem...
- Słowo honoru, że nie - przerwałem.
- Zamknij się - teraz już szeptała. -Ty i twój szef jesteście niezli agenci. Najpierw ty z
Bohunem walczysz. Niby wam obu zależy na mnie, ale to tylko gra, bo nagle przyjaznisz się z
kozakiem. Obaj nagle udajecie, że mnie nie ma, nie ma problemu. I wtedy jak grom z jasnego
nieba spada Pan Samochodzik i przywozi byłą dziewczynę Bohuna. W co wy gracie?
- To nie gra! - zapewniałem.
- A ja byłam przynętą?
- Nie moja wina, że jesteś piękna.
Zamarła słysząc komplement. Patrząc mi głęboko w oczy zbliżyła swoją twarz do
mojej, usta do moich i wtedy w jej oczach spostrzegłem dziwny, dziki błysk i pojąłem, że to
pułapka. Było za pózno i zapadłem w ten cudowny zapach i ciepło, którego aura roznosiła się
wokół jej osoby.
Przed namiotem rozległo się szuranie. Agnieszka odskoczyła ode mnie i spojrzała na
mnie wrogo, jak dziki mustang uwięziony na padoku.
- Przepraszam, nie chciałem przeszkadzać w zabiegach pielęgnacyjnych - odezwał się
pan Tomasz.
Nie wiem, czy wszystko widział i słyszał, ale jego słowa w tym momencie zabrzmiały
jak żart. Agnieszka znowu poczuła się schwytana w potrzask naszych wydumanych knowań.
Zerwała się na nogi.
- Będzie zdrów - poinformowała mego szefa.
- To wiem, byłego komandosa nic nie zmoże - zaśmiał się Pan Samochodzik.
Nieświadomie dolał oliwy do ognia. O mojej wojskowej przeszłości Agnieszka też nie
wiedziała, a taki drobiazg w życiorysie doskonale pasował do jej opinii o mojej skromnej
osobie.
- Maciek i Gustlik wspominali, że po obiedzie ruszacie z Bohunem do jakiejś jaskini.
Czy to prawda? - zapytał szef.
Powoli wstałem.
- Dziękuję, Agnieszko - powiedziałem do pielęgniarki. - Naprawdę uważam, że jesteś
cudowna.
Wściekła robiła porządki w swoich szafkach z lekarstwami.
Przeszliśmy z panem Tomaszem do mojego namiotu, gdzie z worka wyjąłem świeże
ubranie. Opowiedziałem mu o grobie Kozaka nad Dniestrem, o napisie przetłumaczonym
przez Bohuna.
- Dziś jaskinia, jutro Kamieniec Podolski - powiedział Pan Samochodzik. - Czuję, że
tam znajdziemy rozwiązanie naszej zagadki.
ROZDZIAA PITNASTY
WYPRAWA DO JASKINI " ROZSZYFROWUJEMY PRZESAANIE KOZACKIEJ
PIEZNI " CIAAO HORPYNY " KOLEJNE PONURE ZNALEZISKO " BUZDYGAN
HETMANA MAZEPY " SZUKAMY MIEJSCA PO KARCZMIE " PRZEJZCIE POD
KAMIENIECK TWIERDZ " PREZENT ZLUBNY DLA BOHUNA
Po obiedzie czułem napięcie związane z jak nam się wydawało rychłym wyjaśnieniem
zagadki. Pan Samochodzik był milczący, jadł w skupieniu. Maciek i Gustlik aż palili się do
wyprawy do jaskini. Po posiłku przygotowaliśmy sprzęt niezbędny do wspinaczki do jaskini.
Byłem przekonany, że będzie ona kryła jeszcze jedną tajemnicę. O umówionej porze
przypłynął Bohun, tym razem sam, w czółnie. Na wycieczkę wzdłuż Dniestru wybraliśmy się
całą kolonią. W obozie został tylko ojciec Oliwiusz. Wyszliśmy z Bohunem daleko przed
czoło pochodu. Kilkanaście metrów za nami szli Maciek i Gustlik.
- Kiedy porozmawiasz z Heleną? - zapytałem Bohuna.
- Może dziś, może jutro - odpowiedział wymijająco.
Nie chcąc dalej drażnić go pytaniami o Helenę, zmieniłem temat.
- Byłeś kiedyś w tej jaskini?
- Nie, nigdy. Wiedziałem, że ona tam jest, ale nie interesowała mnie.
- Nikt w okolicy nie opowiadał o skarbach kozackich? Przecież taka jaskinia to
wymarzone miejsce na złożenie łupów.
Bohun zaśmiał się.
- Na początku XIX wieku powstał tak zwany  Rękopis zaporoski zbierający
wiadomości o skarbach ukrytych przez Kozaków - opowiadał. - Zgromadzono w nim
opowieści o trzystu piętnastu skrytkach na prawym brzegu Dniepru. Opisy ukrycia były typu:
Na Popowej Aące było zródełko. Przy zródełku stał dąb. W korzenie wbito żelazną spisę. Od
dębu do zródełka odmierz trzy spisy i kop, niegłęboko, bo zakopujący skarb tylko darnią go
przykryli. Prawda jest taka, że żadnego z tych skarbów nie odnaleziono. Wiesz, dlaczego?
- Ktoś je już odnalazł?
- Może i tak było. Powód najważniejszy jest taki, że jak Kozak wzbogacił się na
wyprawie wojennej, to potem musiał za coś żyć. Wówczas na Ukrainie było wiele lat
nieurodzajnych, więc i żywność była droga. Teraz rozumiesz?
- Co zdobyli, to przejadali - domyśliłem się.
- Tak jest. Bogaci byli kupcy i panowie handlujący ukraińskim zbożem.
Wkrótce dotarliśmy do miejsca, gdzie Smotrycz wpływał do Dniestru.
- Tam - pokazałem Bohunowi wejście do jaskini.
- Jak tam wejdziecie? Macie liny?
- Mamy.
Szybko dołączyła do nas reszta kolonii.
- Myślisz, Pawle, że tam ukryto skarb? - zastanawiał się pan Tomasz. - Pamiętasz, co
miało wskazywać drogę do skarbu?
-  Hej, wy strzelcy siczowi , stara kozacka pieśń - przypomniałem sobie treść listu
Sienkiewicza. - I ten odzew Ormianina:  Uderz buzdyganem w pierś orła, a ujrzysz jego
duszę . Taki sam napis jest na grobie Kozaka, który zmarł po drugiej stronie Dniestru. Jak
podkreślono w ludowej opowieści, w chwili śmierci nie miał owego buzdygana.
Gdy rozmawialiśmy, Gustlik i Maciek przygotowali przeprawę linową przez
Smotrycz. Znalezli stare miejsce po brodzie i Gustlik przeszedł na drugą stronę, ciągnąc linę.
Ustalono, że koloniści zostaną po tej stronie pod opieką młodzieży z Warszawy.
- Powinniśmy zastanowić się nad znaczeniem słów starego Kozaka, a właściwie nad
wskazówką zawartą w tekście pieśni  Hej, wy strzelcy siczowi - tłumaczył pan Tomasz. -
Zacznijmy od pierwszej strofy:
Hej, wy strzelcy siczowi, raz, dwa, trzy!
Serca dziewcząt tęsknią, raz, dwa, trzy!
Naprzód wszyscy maszerujcie,
na nic nie zważajcie,
raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa-trzy!
- Tu jedyną wskazówką są słowa:  naprzód maszerujcie - kontynuował pan Tomasz. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl