[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tobie sprzymierzeńca.
- Możesz zawsze na mnie liczyć - zapewniła go stłumionym ze wzruszenia głosem. - Co
możemy uczynić?
43
- Od wielu lat się nad tym zastanawiam - westchnął ciężko. - Ale porozmawiamy o tym
wieczorem. Och, nie, całkiem zapomniałem, dziś wieczorem muszę być na jakimś
nudnym zebraniu i wrócę pózno. A jutro nie będzie mnie przez cały dzień, bo zaczęły się
już wiosenne prace w polu. Może więc umówimy się na jutrzejszy wieczór? Dam ci znak!
Potwierdziwszy skinieniem głowy, że się zgadza, rozstała się z Malcolmem i wróciła do
swych codziennych obowiązków. Na szczęście nikt nie zauważył jej chwilowego
zniknięcia.
Serce rozsadzała jej radość, bo Malcolm okazał się bardziej przyjazny, niż
przypuszczała. Zyskała pewność, że jest wspaniałym człowiekiem, choć w związku z tym
jego decyzja wydawała się Catharinie jeszcze bardziej niezrozumiała.
JakÄ… to strasznÄ… tajemnicÄ™ próbowano ukryć we dworze Markanäs?
Wieczorem, tuż przed zaśnięciem, usłyszała na strychu czyjeś kroki.
Strych podzielony był na trzy części. W jednej, nad gmachem głównym, przechowywano,
jak to zwykle w takim miejscu, stare rupiecie. Nad skrzydłami pałacu mieściły się pokoje
dla sÅ‚użby. Kiedy Catharina przybyÅ‚a do Markanäs, wszystkie pokoje na poddaszu w
części nad sypialniami domowników były zajęte. Skierowano ją więc do drugiego,
zupełnie pustego skrzydła. Obiecano jej, że z czasem zamieszkają tam kolejni
pracownicy. Nie ukrywała, że pragnęła, by nastąpiło to jak najprędzej. Przerażała ją
bowiem świadomość, że jest zupełnie sama nad wielką salą balową, w której panowała
niepodzielnie okrutna Agneta Järncrona, od lat terroryzujÄ…ca mieszkaÅ„ców dworu.
A może ona krąży podziemnymi korytarzami i tylko czasami nawiedza pokój Malcolma
przez tajemnicze drzwi? zastanawiała się Catharina.
Ciekawe, gdzie właściwie znajduje się grób tej możnej damy? Na ogół szlacheckie rody
mają rodzinne krypty w pobliskich kościołach. A może w przepastnych lochach tego
starego dworu stoją trumny ze szczątkami przodków, a szczególnie ta jedna, w której
spoczywa Agneta? Chyba nie odważę się tego sprawdzać, pomyślała. Uff... Czemu
nękają mnie takie myśli, mimo że uporczywie je od siebie odsuwam?
Silny wiatr uderzał gwałtownie i pogwizdywał pod okapem, choć do uszu dziewczyny
docierały także inne odgłosy...
Catharina leżała w łóżku, nie mogąc zmrużyć oka, gdy nagle usłyszała, że coś się
poruszyło. Zrazu wydawało się jej, że to szczury, i wzdrygnęła się z obrzydzeniem, ale
kiedy po chwili rozpoznała odgłos ludzkich kroków, oblał ją zimny pot.
Ktoś podszedł do drzwi.
44
Może to przyszła panna Inez, by mnie powiadomić, jakie prace mam wykonać jutro rano,
zastanawiała się.
Ale nie, panna Inez przecież by się nie skradała.
Catharina zamarła, leżała cicho jak trusia, choć serce omal nie wyskoczyło jej z piersi.
To na pewno Agneta Järncrona! myÅ›laÅ‚a w popÅ‚ochu. Któż inny krążyÅ‚by po uÅ›pionym
domu, zaglądając w każdy zakamarek? A może udało jej się wyśledzić, kim jest nowa
sÅ‚użąca, i nie spodobaÅ‚o jej siÄ™ pojawienie kolejnej potencjalnej pani Markanäs? Może
Catharina zdążyła popaść w niełaskę?
Przed drzwiami na moment ucichło, słychać jedynie było tłumiony oddech. Czy duchy
oddychają? Chyba jedynie wówczas, gdy chcą kogoś przestraszyć. Coś zaszeleściło...
szeroka jedwabna suknia z siedemnastego wieku? Nie, znów słychać oddech przy
dziurce od klucza.
Catharina zastanawiała się gorączkowo, czy przekręciła klucz w zamku. Pewna nie była,
ale wydawało się jej, że tak.
To absurd, zganiła siebie w myślach. Przecież duchy potrafią przenikać przez mury!
Och, czemu to serce bije tak mocno, jeszcze zdradzi moją obecność!
Na szczęście światło w pokoiku miała zgaszone i przez dziurkę od klucza nic nie dało się
podejrzeć. Marna to pociecha, ale zawsze jakaś.
Rzeczywiście, tajemnicza istota za drzwiami wyraznie zrezygnowała. Po chwili kroki się
oddaliły.
Catharina odetchnęła głęboko, drżąc na całym ciele.
Może powinna zawołać:  Kto tam? Niestety, sparaliżowana strachem, nie była w stanie
tego uczynić, jakby jakaś niewidzialna siła zawładnęła nią bez reszty i pozbawiła woli.
Naraz przyszło jej do głowy, że to może Malcolm sprawdzał, czy się jeszcze nie położyła,
a ponieważ zobaczył, że jest ciemno, odszedł, nie chcąc jej budzić.
Niemożliwe, kroki zdecydowanie nie należały do mężczyzny. Tak lekko stąpać mogła
tylko kobieta. Zresztą Malcolm nie patrzyłby przez dziurkę od klucza.
Zaskrzypiały drzwi na dole i Catharina usłyszała znajomy głos panny Inez:
- Elsbeth? Czy to ty?
45
Cisza. Ale zaraz potem głos rozległ się znów, tym razem bliżej schodów.
- Elsbeth! - wołała surowo panna Inez, a w jej głosie wyczuwało się strach.
A potem zaległa cisza.
Długo jeszcze Catharina nie mogła zasnąć, mimo że była śmiertelnie zmęczona. Leżała,
nasłuchując, i rozmyślała o okrutnej Agnecie. Przypomniała sobie spojrzenie, jakim ją
obrzuciła dama z portretu, gdy opuszczała salę balową...
Nazajutrz okazało się, że zupełnie niepotrzebnie tak się jej bała. Wszak duchy nie
zostawiają kartek z nieprzyzwoitymi rysunkami, a taką znalazła rankiem pod drzwiami.
Zrozumiała, co oznaczał szelest, jaki słyszała w nocy. Na kartce znów był narysowany
mężczyzna i kobieta, choć tym razem z mniejszą dokładnością anatomiczną. Pod
postacią mężczyzny widniała litera  M , zaś pod postacią kobiety napisane było
dziecinnym nieporadnym pismem  ja . Catharina skrzywiła się ze wstrętem i odwróciła
kartkę. Na odwrocie znajdował się podpis:  Karin . Pod spodem zaś krótka informacja: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl