[ Pobierz całość w formacie PDF ]

twarzy wyraz chłodu i ukłoniłem się ozięble dawnej kochance. Ona zaś prawie
natychmiast skierowała się w stronę powozu, do którego wsiadła wraz z towarzyszką.
Znałem Małgorzatę. To nieoczekiwane spotkanie ze mną musiało na niej zrobić
niezwykłe wrażenie. Zapewne wiadomość o moim wyjezdzie, utwierdzająca ją w
przekonaniu o trwałości naszego zerwania, powinna była przywrócić jej spokój. Ale
znalazłszy się nagle wobec mnie twarzą w twarz i widząc moją bladość, zdała sobie
sprawę, że mój powrót ma jakiś cel, i musiała zastanawiać się nad tym, co będzie dalej.
Gdybym odnalazł Małgorzatę nieszczęśliwą, gdybym mógł zemścić się na niej
przychodząc jej z pomocą, byłbym jej prawdopodobnie wybaczył i nie pomyślał nawet o
tym, by zadać jej ból. Ale odnajdywałem ją szczęśliwą, przynajmniej z pozoru. Kto inny
zapewnił jej luksus, czego ja nie mogłem uczynić. Nasze zerwanie, spowodowane przez
nią, przybierało tym samym cechy najpodlejszego wyrachowania. Byłem upokorzony i
jako mężczyzna, i jako kochanek, i uznałem, że Małgorzata musi koniecznie zapłacić za
to, co wycierpiałem. Nie mogło mnie nie interesować to, co robiła ta kobieta. A zatem
największy ból mogła jej zadać jedynie moja obojętność: musiałem więc udawać
obojętność nie tylko wobec niej, ale także wobec innych ludzi. Siląc się na uśmiech
złożyłem wizytę Prudencji. Pokojówka, idąc mnie zameldować, prosiła, abym zaczekał
kilka minut w salonie. Po chwili ukazała się pani Duvernoy i wprowadziła mnie do
buduaru. Siadając słyszałem, jak ktoś otwiera drzwi salonu, posadzka skrzypnęła pod
czyimś lekkim krokiem i drzwi wejściowe zamknęły się z trzaskiem. - Czy nie
przeszkadzam pani - zapytałem Prudencję. - Bynajmniej, przed chwilą była tu
Małgorzata. Kiedy zameldowano pana, uciekła. To ona właśnie dopiero co wyszła. - A
więc napędzam jej teraz strachu? - Nie, ale boi się, że jej widok sprawi panu przykrość. -
Dlaczegóż to? - starałem się oddychać swobodnie, chcąc stłumić dławiące mnie
wzruszenie. - Biedaczka porzuciła mnie, aby odzyskać swój powóz, meble, diamenty, i
dobrze zrobiła, nie mam jej tego za złe. Spotkałem ją dzisiaj. - Gdzie? - Prudencja
patrzyła na mnie tak, jakby zadawała sobie pytanie, czy to ten sam człowiek, którego
pamiętała jako niegdyś zakochanego. - Na Polach Elizejskich, była z jakąś kobietą wcale
ładną. Kto to jest? - A jak ona wyglądała? - Blondynka, szczupła, w długich lokach, oczy
niebieskie, bardzo elegancka. - A, to Olimpia. Rzeczywiście, bardzo ładna dziewczyna. -
Z kim ona żyje? - Z nikim i z każdym. - A gdzie mieszka? - Ulica Tronchet, numer... Ach,
widzę, że chce się pan do niej umizgiwać? - Nigdy nic nie wiadomo. - A Małgorzata? -
76
Skłamałbym, gdybym powiedział, że wcale już o niej nie myślę, ale należę do tych
mężczyzn, dla których sposób zerwania wiele znaczy. Otóż Małgorzata z taką łatwością
ze mną się rozstała, że zrobiło mi się głupio na myśl, iż byłem w niej aż tak zakochany.
Bo, prawdę mówiąc, bardzo kochałem tę dziewczyną. - Ależ i ona pana kochała i wciąż
jeszcze kocha. Dowodem tego jest to, że po dzisiejszym spotkaniu z panem przyszła do
mnie natychmiast, aby mi o tym opowiedzieć. Kiedy weszła, była cała rozdygotana,
bliska omdlenia. - No i co powiedziała? - Powiedziała: "Ona na pewno odwiedzi panią" i
poprosiła, abym wybłagała dla niej u pana przebaczenie. - Już jej przebaczyłem, może to
pani powiedzieć Małgorzacie. Poczciwe z niej stworzenie, ale to jednak dziewczyna
lekkich obyczajów. I powinienem był spodziewać się tego, co zrobiła. Jestem jej nawet
wdzięczny za decyzję, którą powzięła, bo dzisiaj myślę z niepokojem, dokąd by nas
zaprowadził pomysł zamieszkania razem na stałe. To było szaleństwo. - Małgorzata
będzie zadowolona, kiedy się dowie, że pogodził się pan z sytuacją. Był już, mój panie,
najwyższy czas, aby pana opuÅ›ciÅ‚a. Ów kombinator, któremu zaproponowaÅ‚a sprzedaż
swego umeblowania, odszukał jej wierzycieli, żeby się od nich wywiedzieć, ile wynosiły
długi. Ci zlękli się i postanowili urządzić licytację po dwóch dniach. - A teraz wszystko już
zapłacone? - Prawie. - Kto dał na to pieniądze? - Hrabia N. Ach, mój drogi, są mężczyzni
specjalnie do tego stworzeni. Krótko mówiąc, dał jej dwadzieścia tysięcy franków, ale za
to osiągnął swój cel. On dobrze wie, że Małgorzata nie jest w nim zakochana, ale to mu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pumaaa.xlx.pl